Koty

Był pomysł na dużą stronę poświęconą kotom (będziemy pisać o małych kotach). Tyle, że przemyślałem sprawę i na pewno nie chcę kopiować danych z innych stron. Zasygnalizujemy tylko parę punktów, które będziecie mogli poprzez własne poszukiwania rozwinąć. Opiszemy tutaj naszą kocią przygodę i postaramy się podzielić naszymi doświadczeniami. W założeniu będziemy uaktualniać dane, mamy nadzieję nawiązać kontakt z innymi kociarzami, którzy chętnie podzielą się wiadomościami.

Koty towarzyszyły człowiekowi od dawna, właściwie od zawsze. W wielu krainach były czczone, w wielu uznawano je za zwierzęta magiczne. Wokół kotów narosło też wiele mitów, legend i niestety głupich przesądów („czarny kot”). Współcześnie koty towarzyszą człowiekowi jako bardzo pożyteczne zwierzęta tępiące szkodniki, ale przede wszystkim jako nieocenieni przyjaciele. Kto nigdy nie podjął próby zjednania sobie kota, nigdy się nie dowie ile stracił. Ciepło kociego futerka, mruczenie do ucha, zwinność z jaką się poruszają, gracja, czystość, nienarzucająca się obecność kota w domu i przywiązanie to są kocie przymioty, których trzeba być ślepym, żeby nie dostrzec. Koty to zwierzęta niesamowicie inteligentne. Często ludzie odmawiają im tej cechy przez fakt, że kota trudno jest wytresować. Tymczasem to wcale nie dowodzi braku inteligencji kota…. Koty to zwierzęta idealne do miast – nie hałasują, nie brudzą nam chodników, nie stanowią dla nas zagrożenia-nie rzucą się na nas i nie pozbawią życia. Dla porównania dużo większym problemem są psy trzymane w mieszkaniach (a tak naprawdę ich właściciele) – nie sprzątane odchody psie na miejskich ulicach, trawnikach, przypadki pogryzień, w tym śmiertelnych, jazgot i wycie psów zamkniętych w domach i czekających na właścicieli, ogromne psy trzymane w na 20m2 puszczone bez kagańców samopas po podwórku i zagrażające dzieciakom. To jest bezdyskusyjne zagrożenie. Że nie wspomnę już o wężach, jadowitych pająkach czy małpach trzymanych w domu. Koty biją na głowę inne zwierzęta – są praktycznie bezobsługowe – wystarczy kuweta z piaskiem, jedzenie i woda. Wasz kot sobie o resztę zadba sam.

Koty są zwierzętami mało rzucającymi się w oczy. Trzeba nie mieć serca, żeby takie zwierzęta truć, szczuć psami, ukrzyżować (są i tacy debile), odmawiać im prawa do życia w mieście – poprzez uniemożliwianie schronienia się kotom w piwnicach domów mieszkalnych. Tam, gdzie są koty nie ma szczurów i myszy (choć one też mają prawo do życia!!)– wystarczy sama obecność kota – wcale nie musi to być kot łowny. Koty nie pozostawiają odchodów w przypadkowym miejscu. Jeśli umożliwimy im schronienie przed chłodem w zimę i postawimy gdzieś kuwetę-na pewno z niej skorzystają. Więc to, że śmierdzi, to najczęściej jest nasza wina, a nie kotów. Faktycznie uciążliwe może być wycie marcujących kotek, ale opiszemy, jak taki problem rozwiązać (sterylizacja). Są inne sposoby rozwiązania problemu bezpańskich kotów niż skazywanie ich na powolną śmierć – pozwalamy, żeby zamarzały pod naszymi oknami, spuszczamy naszego 10-cio krotnie większego psa i z dumą patrzymy, jak lecą wióry (nie chcę być w skórze właściciela psa, który to zrobi przy mnie), dorzucamy trutkę do żywności, którą pozostawili ludzie dla kotów, zakładamy im torebki foliowe na głowy, bo śmiesznie się duszą. Chcemy Was uwrażliwić na temat.

Koty bezpańskie

Koty bezpańskie stanowią bardzo duży problem w miastach (nie wiem, jak jest na wsiach, wychowaliśmy się i mieszkamy w betonowej dżungli). Problem stanowi przede wszystkim to, że koty mają problem z przeżyciem, zdobyciem pożywienia. Bez pomocy człowieka dość szybką się mnożą i problem narasta. Na szczęście są ludzie o wielkich sercach, dzięki którym problem przestaje być problemem. Przede wszystkim kotom trzeba zapewnić schronienie, pożywienie, sterylizację (dzięki temu problem się nie rozwija) i jeśli to tylko możliwe adopcję dla kotów młodych, ale i tych starych. Jest to możliwe dzięki współpracy ludzi dobrej woli, lekarzy weterynarii, urzędów miast i policji. W jaki sposób to działa? Postaramy się opisać poniżej.

Ursynów – to duża sypialnia Warszawy, betonowa pustynia. Tam właśnie zaczęła się historia, dzięki której ocalono wiele istnień. W 12-sto piętrowym budynku jedna z sąsiadek zaczęła dokarmiać koty pod budynkiem. Kotów zaczęło przybywać, a wiadomo jedzenie kosztuje, poza tym czas…. Do akcji przyłączyli się kolejni sąsiedzi, moi Rodzice i ja z bratem. Na początku polegało to praktycznie na znoszeniu kotom resztek jedzenia z naszych stołów i kupowanego przez nas suchego pokarmu. Dbaliśmy o to, żeby koty miały też co pić. Pamiętam, jak wychodziłem z metra i koty wyskakiwały ze śmietnika kilkaset metrów od mojego budynku i odprowadzały mnie pod sam dom. Tego się nie da opisać słowami. Kotów zaczęło przybywać, z kilku zrobiło się kilkanaście. Nie wszystkim się to podobało. Zaczęło się od walenia z balkonów petardami hukowymi i szczuciem psami. Nie poddaliśmy się. Niestety ktoś dorzucił trutki do pokarmu i martwe koty ułożył jeden obok drugiego pod drzwiami budynku. Zainterweniowała policja. Komuś z sąsiadów udało się zainteresować tematem urząd gminy, który wg prawa ma obowiązek opiekować się też bezpańskimi kotami. Z niewielkich funduszy udało się kupić trochę pokarmu suchego. Wiele młodych kotów znalazło dom. Nie do końca wiem, jak to zostało sfinansowane, ale koty zostały wysterylizowane. Po kilku latach kiedy już nie mieszkałem na Ursynowie – sąsiedzi postawili kotom budkę-prawdziwy koci pałac, gdzie koty zgodnie nocują, śpią. Mają żywność, wodę i opiekę. Wzruszyłem się, bo dzięki ludziom, którym się po prostu chciało problem zniknął. Koty żyją tam już od wielu lat, wciąż pojawiają się nowe. Można? Można! W tym miejscu chciałem podziękować ludziom za to co zrobili. A tym, którzy się nawrócili i przestali bezmyślnie łazić z psami koło kotów i pozwolili działać – również dzięki.

Płock – miasto przy wielkich kominach Orlenu. Tutaj też są blokowiska podobne do ursynowskich, tutaj też znaleźli się ludzie o wielkich sercach. Trudno to sobie wyobrazić w Warszawie, ale w Płocku to się udało-kotami opiekują się wszyscy mieszkańcy budynku, gdzie mieszkają moi Teściowie. Koty mają jedzenie, wodę, schronienie w piwnicy (nikomu nie przeszkadzają). Koty znają mieszkańców budynku i nie boją się prosić o wejście do piwnicy, albo wyjście na dwór (są drzwi z domofonem, przez które trzeba przejść). Znaleziono dom dla małych kotków, wysterylizowano kotki. Kiedy znalazła się osoba, która zgłosiła koty do wywózki, dzięki natychmiastowej interwencji wszystkich mieszkańców koty zostały. Niezadowolona pani również. Bajka nie skończyła się i trwa dalej, tak jak ludzie którzy tam mieszkają, wspólnie z mniejszymi siostrami i braćmi.

Budynek koło Okęcia w Warszawie – tu mieszkają nasi wspaniali znajomi. Nie wiemy, czy sobie życzą, żebyśmy o nich oficjalnie pisali, więc napiszemy ogólnikowo. Wszystkie koty, które mają są przygarnięte, nie ma zdrowego kota, wszystkie są po przejściach. Nie chwalą się tym, tak mają. Kilka kotów na starość znalazło spokojną przystań, gdzie żyją wspólnie z innymi staruszkami i… psem.

Ursynów-weterynarz – pewnego dnia moi Rodzice znaleźli małego zagubionego kotka. Sami mają już kota i nie mogli przyjąć malucha. Zanieśli kota do lecznicy weterynaryjnej, gdzie wspaniali lekarze pomogli znaleźć dom i przetrzymali kota do czasu adopcji. Nie jednego zresztą…. Można?

Okęcie – płyta lotniska…. jakiś skur…. założył kotu szczelnie torebkę foliową na głowę. Kot zaślinił ją całą, praktycznie nie miał szans, żeby przeżyć. Dzięki mojemu Ojcu żyje. Tyle.

Piszę o tych przykładach, żeby pokazać ilu jest ludzi, którzy potrafią pomagać. Do tych, którzy nie lubią kotów – nie przeszkadzajcie, chociaż tyle. Sam teraz nie dokarmiam kotów, dorwała mnie praca, zwykłe życie i.. pisanie bloga 😉 Niemniej na tyle, ile mogę, staram się angażować w pomoc w znalezieniu kotom domów (bardzo skuteczne akcje mailingowe). Jeśli widzicie koty w swojej okolicy możecie je zacząć dokarmiać. Wielu weterynarzy leczy bezdomne koty za darmo!! Mam duży szacunek do weterynarzy (do lekarzy niestety już mniejszy…) Wykonują swój zawód z pasją. Jeśli połączycie wszyscy swoje siły to wszystko jest możliwe. Powtórzę jeszcze raz – koty trzeba wysterylizować, żeby oszczędzić im cierpienia. Jeśli się tylko da znaleźć domy. Pozostałe karmić i je zauważać. Często potrzebują pomocy. Moja Monika bezdomnym zwierzętom często wyciąga kleszcze (szczególnie kiedy jesteśmy na wakacjach).

I na koniec bardzo ważne – koty zimą bardzo często szukając ciepłego schronienia, wskakują nam pod maski samochodów na jeszcze ciepłe silniki. Nim ruszycie, warto zajrzeć chociaż pod samochód i pod koła. Kiedy kiedyś zatrzymałem kierowcę samochodu, bo widziałem, jak kot wszedł mu pod maskę omal mnie nie pobił. Był przekonany, że żartuję. Ponieważ kota widziałem nie tylko ja, dla świętego spokoju otworzył maskę. Spod maski wyskoczył mały kociak. Kierowca uwierzył w cuda. Bądźcie na nie otwarci.

Virus – kot perski
Opisywanie przygody z kotami zacznę od mojego pierwszego kota – Virusa. Jako dziecko bardzo chciałem mieć jakieś zwierzę, marzyłem oczywiście o psie. Z racji tego, że pies wymaga jednak sporo uwagi zacząłem od małych zwierząt. Najpierw jako kilkuletni chłopiec wykończyłem muchę, którą zamknąłem w zabawkowym samochodziku. Przeżyła całe dwa dni i nie wiedzieć czemu wcale nie chciała jeść trawy, którą tam wrzucałem. Potem przyszła pora na rybki – mieczyki, gupiki, neony, kardynałki, glonojady, sumiki, akwarium 25 litrowe, przygoda kilku letnia. Potem były białe myszki, żółw czerwonolicy i wreszcie namówiłem Rodziców na kota. Mnie było wszystko jedno jakiego kota weźmiemy. Stanęliśmy przed wyborem – kot rasowy czy wielorasowy. Z próżności wybraliśmy kota rasowego. Ponieważ kiedyś koty perskie były zdecydowanie najbardziej znaną rasą kotów zdecydowaliśmy się właśnie na tą rasę. Największym problemem było nadanie mu imienia, miał bardzo wiele imion, aż w końcu wpisałem mu w papiery Virus i tak zostało. Razem z kotem dorastałem, spał na mnie czekając na torsie, aż tylko otworzę oczy. Ruszająca się gałka świeżo przebudzonego oka była wspaniałą myszką… Virus tak jak każdy kot perski był kotem trudnym w hodowli. Koty perskie zostały stworzone w hodowlach przez człowieka, gdzie najważniejsze były walory estetyczne, a nie zdrowotne, czy charakterologiczne kota. Koty perskie są kotami bardzo charakterystycznymi, szczególnie za sprawą pyszczka jakby wbitego na ścianie w kota. Czy są to koty piękne czy nie musicie ocenić sami. Mój Virus jest czarnym persem o miodowych oczach. Koty perskie są kotami bardzo delikatnymi zdrowotnie, które same nie mają szansy przeżyć. Pierwsza rzecz, którą na dzień dobry fundujecie sobie z kotem perskim to czyszczenie oczu – koty mają zbyt krótkie kanaliki łzowe i wiecznie są zapłakane-trzeba je przemywać. Druga – to czesanie-nie czesany kot perski w ciągu tygodnia, dwóch może być jednym wielkim żywym kołtunem. I wreszcie trzecia rzecz-koty perskie mają charakter, są piekielnie złośliwe. Jeśli wstaniecie za późno, jedzenie będzie nie takie, kuweta nie sprzątnięta na mur beton kot perski Wam o tym powie lokując swoje odchody w najmniej odpowiednim miejscu. A znajdzie takie, którego zabrudzenie będzie Was najbardziej wkurzało. Stąd jeśli ktoś chce kupić kota perskiego – proponuję się dwa razy nad tym zastanowić. Są to koty, które się bardzo przywiązują do człowieka i kiepsko znoszą obcych. Kot perski potrzebuje miłości, jak każde stworzenie. Przy Virusie zrobiliśmy masę błędów, których nie powinniśmy popełnić. Poniżej wrócimy jeszcze bo naszego Bohatera, aby je opisać. Tymczasem pozostawmy Go u Rodziców, gdzie 17-sto letni Virus powoli zbliża się do końca swojego życia.

Entropia i Hekate

Z Moniką bardzo chcieliśmy mieć jakieś zwierzę. Monika nigdy nie miała kotów i była zdecydowanie za jamnikiem. Sytuacja jednak uniemożliwiała posiadanie psa, a ja jako zdeklarowany kociarz namówiłem Monikę, żebyśmy zastanowili się nad kotem. Tym razem do tematu podeszliśmy poważnie i wiele poczytaliśmy o kotach, żeby wybrać kota świadomie.

Dlaczego kot rasowy? – najważniejszym kryterium doboru kota, był dla nas charakter naszego przyszłego domownika. Hodowle kotów rasowych dają mniejszą lub większą gwarancję na uzyskanie kota o pożądanych cechach. Kot wielorasowy takiej gwarancji zdecydowanie nie daje. Następnie chodziło nam o to, żeby były to koty zdrowe (czyli, żeby rasa nie była modyfikowana przez człowieka). I kolejną, nie mniej ważną sprawą, było to, czy kot będzie uczulał czy nie. Jestem alergikiem i wiele się napłakałem przy moim Virusie. Oczywiście uczulić może dosłownie wszystko, dlatego gwarancji nie ma nigdy. Opisywanie ras nie ma sensu – znajdziecie tony książek na ten temat. Nasz wybór padł na kota syberyjskiego – koty średniej wielkości, zwane z racji swoich cech charakteru koto-psami (chociaż uważam, że niesłusznie – sybiraki są 100% kotami), bardzo przywiązują się do właścicieli, są kompletnie nieagresywne i niezłośliwe, bardzo żywe, skoczne i ruchliwe, ich podszerstek i futro uznane są za nieuczulające. Dla nas był to prawie ideał. Prawie, bo skoczne i żywe koty potrzebują miejsca i możliwości na wyżycie się. Tak czy owak, jeśli decydujecie się na kota warto sobie zadać kilka pytań. Kot rasowy to jakby kot na zamówienie – zawsze będzie miał mniej więcej te same cechy. Ale uwaga – KAŻDY KOT JEST INNY! Tutaj też apelujemy, jeśli tak bardzo nie zależy Wam na konkretnych cechach – weźcie kota wielorasowego i najlepiej ze schroniska, albo adoptujcie świeżo urodzonego kota gdzieś z dworu. Są to koty, które w niczym nie ustępują kotom rasowym. Ich zaletą jest to, że zazwyczaj są to koty zdrowe. Z rasowych zastanówcie się nad kotami syberyjskimi, maine coonami (na poły żartem na poły serio mówiąc to taka duża wersja kotów syberyjskich) i kotami norweskimi leśnymi (chyba najpiękniejszymi kotami jakie widzieliśmy). Nie polecamy kotów perskich i w ogóle ras stworzonych przez człowieka. Przykro to pisać, ale są to koty stworzone przez naszą próżność. Koty, które mają problemy zdrowotne, dzięki naszemu widzimisie. Jeśli spadło by zainteresowanie persami, być może przestalibyśmy produkować nowe koty tej rasy i oszczędzilibyśmy im cierpień.

Dlaczego dwa koty? – Kochani, jeśli zamierzacie kupić koty, to tylko koty a nie kota. Koty potrzebują towarzystwa i bardzo się męczą siedząc w domu same i czekając na swoją panią/pana. Takie koty nie tylko dziczeją, ale mają zwykłe problemy psychiczne. To tak, jak by każdemu z nas kazać czekać cały dzień na możliwość zamienienia z kimś słowa. Wzięcie dwóch kotów naprawdę nie stanowi dużej różnicy – koty są zwierzętami bardzo samodzielnymi. Jeśli weźmiemy dwa, będą atrakcją dla samych siebie. Kiedy będziecie zajęci czymś innym po przyjściu z pracy, koty będą miały szansę pobyć ze sobą. Dla właściciela to praktycznie żadna różnica czy ma jednego kota czy dwa. Branie jednego kota jest mało humanitarne. Najczęściej robimy tak z niewiedzy. Dobry hodowca nie sprzeda nam jednego kota (niestety tacy ludzie są rzadkością). Jeśli bierzecie kota ze schroniska, weźcie dwa.

Sterylizacja/kastracja kotek/kotów – większość z nas nie zamierza prowadzić hodowli kotów. Jedynie koty z rodowodem mają szansę na znalezienie potem domu. Szansa dla kotów nierodowodowych jest minimalna. Dlatego sterylizacja kotów jest konieczna i dowodzi naszej odpowiedzialności. Jeśli nasza kotka będzie miała małe to upychając je po znajomych odbieramy innym kotom szansę na znalezienie domu. Brutalne? Brutalne, ale tak jest. Zacznijmy od kotek. Jeśli nie zamierzacie mieć małych, a kotka pozostaje w domu – nawet zdrowotnie lepiej i bezpieczniej dla kotki będzie ją wysterylizować. Kotka w okresie rui cierpi. Zwiększa się ryzyko zachorowania na ropomacicze. To samo tyczy się kotek wychodzących – te natychmiast zajda Wam w ciążę. Dlatego mimo tego, co mówią osoby, które opierają swoje przekonania na wyssanych z palca mądrości – kotki trzeba wysterylizować. I to im wcześniej tym lepiej (lepiej zniosą narkozę). Są dwie szkoły, kiedy powinno się sterylizować kotki -przed czy po pierwszej rui. Najlepiej zdajcie się na opinię weterynarza. Mitem jest to, że kotka musi mieć małe, bo to lepiej dla zdrowia. Nie jest wcale lepiej. Kotki nie można sterylizować podczas rui! Teraz koty – kastracja kotów jest zabiegiem prostszym niż sterylizacja kotek. Powody sterylizacji kotów są podobne do powodów, dla jakich sterylizujemy kotki. Koty niekastrowane wiele zrobią, żeby wydostać się z domu i spełnić swój koci obowiązek. Oznaczą Wam mieszkanie (smród jest naprawdę nieziemski). Znowuż-odpowiedzialność. I bez aktywności Waszego kota jest problem z nadmierną liczbą bezdomnych kotów. Dlatego, jeśli nie prowadzicie hodowli kotów rasowych zdecydowanie nastawcie się na sterylizację Waszych domowników.

Co przygotować dla kotów?

A. CZAS Przede wszystkim musicie zaakceptować fakt, że koty będą domownikami. Im więcej sami dacie im ciepła, tym więcej otrzymacie. W przenośni i dosłownie. Dla kotów musicie mieć trochę czasu, nie aż tak dużo jak dla psów, ale trochę na pewno. Wasze koty będą potrzebowały być podrapane, poprzytulane, pogłaskane i przede wszystkim zauważone.

B. JEDZENIE/WODA – małe kotki jedzą inaczej, starsze inaczej. My napiszemy jak karmimy nasze kotki, które są już kotkami dorosłymi. Dorosłe koty mogą jeść spokojnie raz dziennie i nie jest to przesada. Ważne są stałe pory o jakich koty dostaną jedzenie. Bez obawy, że zapomnicie, koty same Wam przypomną o kociej porze. Bardzo ważna jest jednak konsekwencja. Nasze koty dostają jeść dwa razy dziennie: raz rano około 7 (w weekendy dostają około 9). Ranne jedzenie to mięso wołowe, drobiowe lub ryba (wieprzowiny się nie poleca-jest za tłusta). Raz w tygodniu podroby. Mięso wołowe i drobiowe kupujemy w kawałku dzielimy na porcje po 80g na dzień (40g na kocią głowę) i wrzucamy do zamrażalnika. Wg porad hodowców przemrażamy je przez trzy dni i dopiero potem rozmrażamy po porcji, kroimy i podajemy kotu. Co do przemrażania nie wszyscy się z tym zgadzają – ponoć niska temperatura wcale nie wytłucze mikrobów, tylko zatrzyma ich rozwój. Tak czy owak my czekamy te trzy dni (jeśli ktoś ma jakieś badania na ten temat, proszę dajcie znać-zmienimy nasze zwyczaje). Rano wyjmujemy mięso dla kotów i od razu rozmrażamy w lodówce mięso na następny dzień. Ryba musi być ugotowana i pozbawiona ości. Podroby muszą być ugotowane. Mięso kroimy w kosteczkę i dajemy kotom w jednej misce. Nauczyliśmy je pewnego rytuału, którego zawsze się trzymamy. Tuż przed podaniem jedzenia ksykamy na koty. Koty stają wtedy słupka opierając się o brzeg wiklinowego kosza, są całowane i dostają jedzenie. Ważne jest, żeby urozmaicać to jedzenie i nie podawać przez bity miesiąc tylko wołowiny. Druga kocia pora jest o 19.30 – czas suchego pokarmu. Co ważne – nie warto kupować tanich karm dla kotów – w składzie większość stanowią wypełniacze, które do diety czworonoga nic nie wnoszą. Wybieramy karmę nisko białkową (bo koty dostają mięso), karmę dla kotów wysterylizowanych i siedzących w domu, czyli nie ganiających po dworzu. Wybraliśmy Royal Canin, ale znajdziecie wiele innych dobrych karm. Od razu powiem – Wiskas nie jest karmą dobrą. Pomiędzy posiłkami czasami koty dostają nabiał – jogurty, ser biały. Czasami dajemy im przysmaki kocie upolowane w sklepie ZOO. Do picia podajemy odstaną (jednodniową) wodę z kranu. Wodę stawiamy kotu gdzieś wyżej niż podłoga, u nas koty piją na parapecie. Koty niechętnie piją z misek nisko położonych. Im wyżej tym lepiej. Koty nie powinny pić mleka krowiego, wcale im nie służy. My czasami podajemy kotom mleko dla urozmaicenia. Ale traktujemy to jako przysmak, a nie danie.

C. KUWETA – najlepiej wziąć kota, który już nauczony jest załatwiać swoje potrzeby do kuwety. Można też kota nauczyć tego samemu. Koty szybko się uczą. Przećwiczyliśmy różne rozwiązania – kuwety z dziurkami, gdzie mocz spływa przez dziurki do pojemnika, różnego rodzaju wynalazki z piaskiem, a nawet z gazetami. Jak chcecie się bawić – rzecz jasna próbujcie – słyszałem o kotach, które załatwiają swoje potrzeby do muszli klozetowej i wanny, a nawet potrafią zlać po sobie wodę. Nasze kotki mają zwykłe duże kuwety ze sklepu ze żwirkiem lawendowym Benek. Benka polecamy z czystym sumieniem – pięknie pochłania zapachy, zbryla się pod wpływem moczu. Jedyny problem to to, że kotki często radośnie żwirek roznoszą po całym mieszkaniu na łapkach. Niestety na to nie znaleźliśmy rozwiązania. Kuwetę warto raz na jakiś czas umyć całą. Jeśli macie nie złośliwe koty to kuwetę wystarczy posprzątać raz dziennie. Nasze kotki przetrzymywały i całe dwa dni i nie było problemu. Ważne jest to, aby dobrać sobie dobrą łopatkę do żwirku (łopatka to takie sitko, za pomocą którego oddzielicie zbrylony piasek i kupki od czystego żwirku). Łopatka musi mieć dobrany rozmiar oczek do konkretnego wybranego żwirku. My lubimy grube żwirki i łopatka ma duże oczka. Niestety producenci dbają o to żeby łopatki nie wytrzymywały zbyt długo. I co jakiś czas łopatki się łamią.

D. DRAPAK – jeśli macie żywe kotki musicie się liczyć z drobną dewastacją mieszkania. A więc jeśli macie materiałowe obicia, najprawdopodobniej nadszedł kres ich świetności. To samo z dywanami. Z racji tego, że jestem alergikiem usunęliśmy z mieszkania wszystkie zbędne materiały, które mogą trzymać kurz (jedyny wyjątek zasłony). Są różne szkoły co zrobić, żeby kot nie drapał danego miejsca. Ale ze skutecznością takich rozwiązań jest „słabo” jak mawia mój kolega. Młode kociaki i tak się muszą wyszaleć, więc będą próbowały wszystkiego. A starsze muszą mieć gdzie stępić swoje pazurki – i tu zdecydowanie polecamy drapaki. Różnego rodzaju drapaków znajdziecie tysiące. My polecamy drapaki z www.drapaki.pl Niestety ceny są astronomiczne. Można wybrać dużo tańsze drapaki i one też mogą być skuteczne. Kot musi mieć możliwość wspinania się i drapania. Taka jego natura. Jeśli ktoś Wam poleci amputowanie kocich pazurów, zaproponujcie takiej osobie amputowanie sobie dowolnej kończyny. Strata jest podobnego rzędu. Na chwilę obecną nasze koty drapią tylko drapak i ich potrzeba na wyciąganie pazurów jest w pełni zaspokojona.

E. TRANSPORTER – kotki czasami trzeba gdzieś przewieźć a to do weterynarza, a to do znajomych, którzy się zaopiekują kotami podczas Waszych wakacji. Transporter to taki koci samochód, w którym koty będą czuły się w miarę bezpiecznie, a na obczyźnie będą traktowały go jako swój domek (normalnie taką funkcję pełni drapak). Warto kupić go tak dużych rozmiarów, na jakie możecie sobie pozwolić. Im więcej luzu koty będą miały tym lepiej. My kupiliśmy transporter przeznaczony dla psa – był większy niż dla kotów.

F. OBCINACZKI DO PAZNOKCI – wystarczą Wasze 😉 Niektóre koty, które nie mają gdzie ścierać swoich pazurów mają z nimi problem. Trzeba obserwować pazury przednich łap, czy nie zawijają się i nie wbijają się w opuszki kocich łapek. To byłoby bardzo bolesne dla kota. Dlatego czasem warto przyciąć pazury kocie. Ale uwaga, musicie popatrzeć, żeby nie przyciąć rdzenia paznokcia!! Jeśli nie macie pewności co i jak, poproście weterynarza, żeby Wam pokazał, jak pazurki przyciąć kotu. Jeśli macie dobry drapak i kotek nie jest staruszkiem, raczej nie będzie potrzeby przycinania pazurków. Pazurki przycinamy u przednich łap. „Tylne” pazury ścierają się u kota przy chodzeniu, skakaniu i bieganiu.

G. GRZEBIEŃ DO SIERŚCI i na pewno odkurzacz. Jeśli macie kota długowłosego, to nie ma mowy, żeby nie było odkurzacza. Sierść będziecie mieli wszędzie, czasem nawet i w Waszych nosach. Koty długowłose trzeba czesać, aby nie robiły im się kołtuny. I tu zaletą kotów syberyjskich jest to, że one praktycznie się nie kołtunią. Chociaż…. czasem są wyjątki. Ważne jest też posiadanie szczotki do Waszych ubrań, którymi zdejmiecie kocią sierść z ubrań nim wejdziecie „między ludzi”. Najskuteczniejsze grzebienie do kociej sierści są zbudowane z metalowych pręcików. Szczotkami możecie gładzić co najwyżej pieska, bo długowłosemu kotu poza przyjemnością na niewiele się to zda.

F. MOSKITIERY W OKNACH – jeśli mieszkacie wysoko koniecznie musicie założyć jakąś siatkę na okna. Inaczej pewnego dnia Wasz bardzo stonowany kot poleci przez okno za ptakami. Jeśli Wam się wydaje, że zdążycie zareagować, to jesteście w błędzie. Nie zdążycie. Każdy kot jest inny, ma inny temperament. U nas wystarczyły aluminiowe moskitiery. Ale uwaga, koty potrafią takie siatki też rozpracować.

Rady porady

Sami szybko nauczycie się jak postępować z kotem. Kotki są znakomitymi obserwatorami i też szybko wyczują na ile mogą sobie pozwolić. Poniżej zebrałem kilka rad porad, które mam nadzieję okażą się pomocne.

Karanie kota – nigdy nie bijemy kotów!!! Masa naszej ręki, w połączeniu z masą ciała napędzającą taki bicz jest dla kotów zabójcza. Koty, nawet te duże są nieodporne na uderzenia. Jeśli uderzycie kota zbyt mocno, wtedy możecie uszkodzić mu wnętrzności. Jeśli chcecie wymierzyć sprawiedliwość to przede wszystkim nie może to być zrobione w afekcie i z zemsty. Pamiętajcie to Wy jesteście odpowiedzialni za koty a nie na odwrót. Kota wystarczy postraszyć szeleszczącą gazetą. Wystarczy uderzać taką gazetą po podłodze niedaleko kota (nigdy w kota!). Możecie też wziąć dużą ścierkę, ważne, żeby była delikatna i nie mokra!!! Szum lecącej ścierki wystarczająco kota nastraszy. Nie trzeba kota wcale dotykać.

Koty domowe – nasze koty nie wychodzą na dwór, panicznie się dworu boją. Jeśli chcecie, żeby Wasz kot wychodził, postarajcie się uczyć go tego od małego. Będzie łatwiej.

Kwiaty – jeśli jesteście miłośnikami kotów, to musicie zrezygnować z jednej pasji. Kotki najprawdopodobniej zniszczą wszystkie rośliny w Waszym domu. Przy okazji mogą się same zatruć. Nasze koty załatwiły nawet kilka kaktusów nie bacząc na igły w nosie, które potem trzeba było wyjąć za pomocą pensety. U nas się kaktusy w końcu ostały. Znamy tez przypadki, gdzie są i rośliny i koty.

Mycie kota – kotów raczej nie należy myć pod wodą. Są wrażliwe bardziej niż psy i mogą się łatwo przeziębić. Dlatego, jeśli kot pozostaje w domu, nie ma potrzeby go myć, a jeśli już musicie kota umyć, pomyślcie o specjalnym pudrze do mycia kota na sucho.

Stado kotów – jeśli chcecie wziąć więcej niż 2 koty, to zróbcie to od razu. Kiedy koty ułożą sobie relacje, jako ułożone stado mogą zaszczuć każde nowo przybyłe zwierzę. Konsekwencje mogą być bardzo poważne.

Szczepienia – wszystkie szczepienia najlepiej przedyskutować z weterynarzem. Koty, które nie wychodzą nie muszą być szczepione na wściekliznę (chociaż wciąż istnieje ryzyko, że coś przyniesiemy na butach). Niemniej szczepionka na wściekliznę może być niebezpieczna dla kota w okresie rozwoju. Dlatego ważna jest opieka dobrego weterynarza, który Wam podpowie, czym szprycować kotka bezwzględnie, a co nie jest konieczne. Raz na jakiś czas kotki należy odrobaczyć. Najlepiej kupić tabletki i po prostu kotu je podać.

Tabletki – jeśli zdarzy się konieczność podania kotu tabletki, będziecie musieli mu ją jakoś podać. Niektórzy podają tabletki w pokarmie, ale to jest nie zawsze skuteczne rozwiązanie. My opracowaliśmy szybką i skuteczną metodę, która działa póki co u wszystkich kotów. Odkręcamy kota na plecy, palcami zmuszamy go do otworzenia pyszczka, tabletkę wrzucamy głęboko w gardło. Nie zdarzyło się, żeby kot taką tabletkę wypluł. Przy odrobinie wprawy będziecie mogli pomóc innym właścicielom sprytnych wypluwaczy tabletek (np. Virus 🙂

Toksoplazmoza – jest to choroba, która człowiekowi nie zagraża, wiele osób przechodzi ją i nawet o tym nie wie. Niemniej zagraża kobietom w ciąży – a właściwie przyszłym maluchom, które mają przyjść na świat. Wg powszechnej opinii koty są odpowiedzialne za roznoszenie tej choroby. Niestety wielu jajogłowych promuje pogląd, że koty uniemożliwiają w ogóle donoszenie ciąży. No więc po pierwsze: toksoplazmozę możemy złapać od mięsa, od nieumytych ziemniaków, od kotów również. Przed ciążą należy zrobić sobie badania z krwi – na przeciwciała. Będzie wiadomo, czy chorobę przeszliśmy i czy chorujemy na nią obecnie. Nie możemy na nią chorować i być w ciąży – wtedy jest ryzyko. Niemniej koty, szczególnie te pozostające w domu są naprawdę znikomym zagrożeniem dla ciąży. Skończmy z polowaniem na czarownice – przebadajmy się i odpowiedź jest jasna.

Zabawki – ważnym elementem życia inteligentnego stworzenia jest zabawa. Koty mają silny instynkt łowczy. Warto im zapewnić trochę wrażeń. I od razu powiem – zabawki ze sklepu kupujecie sobie, nie kotu. Kotu wystarczy papierowa kulka po cukierku (byle szeleściła), kawałek sznurka. Musicie uważać na folie – niektóre koty uwielbiają połykać nitki z folii, albo nurkować w torebkach foliowych. Jedna z naszych kotek aportuje, co jest raczej rzadko spotykane u kotów. Sama przynosi nam myszki-zabawki i po rzuceniu przynosi je nam znowu.

Zasady – nie należy zapominać, że koty to zwierzęta. Nawet jeśli będziemy w nich widzieli nasze dzieci, to wciąż pozostają małymi drapieżnikami. Bardzo ważne jest ustalenie zasad i bezwzględna konsekwencja w ich przestrzeganiu. Koty są inteligentne szybko złapią co im wolno a co nie. Nasze sybiraczki są wyjątkowo łatwe w ułożeniu. Nawet tak żywe koty dało się namówić do nie wchodzenia na stół w kuchni i nie wchodzenia do szafy. Ale potrzebna była konsekwencja. Kota należy ukarać na gorącym uczynku. Musi dokładnie wiedzieć o co się gniewamy. Najczęściej wystarczy nakrzyczeć. My pozwalamy kotom uciec na ich domek-tam mają azyl i nigdy ich tam nie straszymy ścierą….

Zmiana właściciela – koty bardzo przywiązują się do ludzi. I nie jest prawdą, że tylko do miejsca. Kota trzeba brać odpowiedzialnie, na całe kocie życie. Niemniej w życiu różne sytuacje mają miejsce. Jeśli znajdziecie się w takiej sytuacji musicie pamiętać, że najprawdopodobniej około 2 tygodni kot będzie zachowywał się nienaturalnie. Nie można się w tym okresie załamywać. Wszystko powinno się ułożyć, ale musicie przez dwa tygodnie pobyć z kotem budując z nim relacje. Podkreślę jeszcze raz-zmiana właściciela dla kota to jedno z najgorszych przeżyć. Sprawa ma się podobnie jeśli weźmiecie koty ze schroniska. Dwa tygodnie są potrzebne na postawienie pierwszych kroków.

Mariusz

Monika o kotach:

Mariusz napisał długi tekst o kotach, ja chcę dodać tylko kilka zdań, a raczej moich wrażeń w tym temacie :).

Kocią naturę zaczęłam poznawać niecałe pięć lat temu. Zanim nie spotkałam Entropii i Hekate nie miałam o kotach zbyt dobrego zdania. Powtarzałam opinie, że kot przyzwyczaja się do miejsca, a nie do człowieka, że to stworzenie, które chodzi własnymi ścieżkami i jest pazurzaste i dość złośliwe. Gdy zamieszkaliśmy razem z Mariuszem chciałam mieć psa, wiedziałam jednak, że nie mamy warunków do tego by właściwie się nim zająć. Pies potrzebuje sporo czasu, przestrzeni i opieka nad nim wymaga ustabilizowanego trybu życia. Ponieważ bardzo chcieliśmy by w domu towarzyszyły nam zwierzęta, a Mariusz promował koty, jako wyjątkowo sympatyczne i niewymagające stworzenia, postanowiliśmy właśnie je wziąć do nas . Na samym początku ustaliliśmy, że to będą dwie sztuki – chłopak i dziewczyna z jednego miotu. Wiedzieliśmy, że nasze koty będą zostawać na dłużej same i chcieliśmy im zapewnić towarzystwo i rozrywkę. Gdy zgłosiliśmy się do wyszukanej wcześniej hodowczyni kotów syberyjskich (dlaczego wybraliśmy tę rasę Mariusz napisał) okazało się, że z miotu zostały już tylko dwie dziewczyny. Gdy je zobaczyliśmy nie mieliśmy wątpliwości, że zamieszkają z nami. Małe koty syberyjskie są urocze (tak jak chyba wszystkie małe stworzenia). Wybraliśmy im dość wymyślne imiona – Hekate i Entropia 🙂 – na co dzień Hekatka i Entropcia ;). Z doborem imienia do konkretnego kotka nie mieliśmy problemu. Pierwsza mała kuleczka, którą wzięłam na ręce ze strachu mnie obsiusiała, a ponieważ to ja wymyśliłam imię Hekate, nie było wątpliwości, że ten mały śmigus dyngus będzie nosił to poważne imię greckiej bogini czarów i magii. Imię Entropia wymyślił Mariusz, który jest z wykształcenia chemikiem i był szalenie zadowolony, że może kota obdarzyć tak wyszukanym imieniem z zakresu chemii fizycznej.

Przyjmując do naszego domu koty zachwycaliśmy się ich uroczymi mordkami, łapkami i ogonkami, ale to nie emocje kierowały naszym wyborem. Biorąc zwierzę najpierw trzeba poważnie zastanowić się nad konsekwencjami tej decyzji. Małe kociaki wyglądają jak pluszowe zabawki, są to jednak indywidualności, które wymuszają wiele zmian. Chociaż kota nie trzeba wyprowadzać na spacer, to przecież trzeba zmienić mu piasek w kuwetce, podać miseczkę jedzenia i picia, a przede wszystkim ofiarować mu zabawę i głaskanie. Chociaż koty faktycznie są wybitnymi indywidualistami, to jednak nie oznacza, że można je zostawić samym sobie. Skoro podejmujemy się mieszkać z nimi, będzie to oznaczać, że musimy poświęcić im trochę czasu i ułożyć sobie wzajemne relacje. Kot nie jest tak kontaktowym zwierzęciem jak pies. Nie macha ogonem i nie wyskakuje na dwóch łapach na przywitanie. Gdy się go dobrze pozna, okazuje się jednak, że potrafi bardzo przywiązać się do człowieka. Póki nie zamieszkałam z kotami myślałam, że są to zwierzęta mało inteligentne, są przecież tak mało reaktywne. Teraz całkowicie zmieniłam zdanie. W kosmatej główce kryje się całkiem spory koci rozumek. Mieszkając z tymi zwinnymi futrzakami pod jednym dachem odkrywa się, że mają one wiele do powiedzenia. Są to przede wszystkim bardzo uważni obserwatorzy, którzy dokładnie znają zwyczaje domowników i z błahych często zachowań, gestów potrafią ułożyć sobie dokładną opowieść o człowieku. Wiedzą dobrze co im wolno i jakie działania wywołują oburzenie ich dwunożnych towarzyszy. Nie oznacza to jednak, że zawsze będą posłuszne, kocia natura uwielbia broić, a łakomstwo ma ostre ząbki. Choć wiedzą jak dużą mamy nad nimi przewagę to i tak będą zaznaczać, że i one mają coś do ogłoszenia w pewnych kwestiach. Jeśli to nie one zechcą wskoczyć na kolana, nie ma ich co przymuszać by na nich siedziały. Lubią spędzać długi czas zaszyte w jakimś kacie, ale to nie jest wcale ulubione kocie zajęcie. Najmilszymi chwilami dla kota jest pora karmienia i możliwość wyciągnięcia się pod głaszczącą ręką. Same jej szukają. Gdy dażą ludzi zaufaniem potrafią się wdzięcznie przymilać i zwracać na siebie uwagę. Na przykład Entropia z upodobaniem przynosi nam szmaciane myszki do rzucania, które są jednak często tylko pretekstem, dzięki któremu kot jest zauważony i doceniony. Hekate z rana czatuje przed łazienką. Uwielbia się tam zamykać z Mariuszem i obserwować jak myje zęby pastą, która niezwykle interesująco pachnie. Można być wtedy też pogłaskanym po łepku i grzbiecie. Koty mają swoje obyczaje, ulubione zajęcia. Nasze dziewczyny, choć siostry, mają całkowicie różne charaktery. Jak już napisałam co kot to indywidualność. Najlepiej ich usposobienie określają przezwiska, które wymyślili moi rodzice. Entropia została nazwana księżniczką, Hekate psotą. Faktycznie pierwsza jest w swoich zachowaniach bardzo arystokratyczna i dostojna, drugiej oczy wciąż się niespokojnie kręcą i nigdy nie potrafi dużej usiedzieć w jednym miejscu. Entropia jest bardziej obrażalska, gdy jej zbyt długo nie zauważasz potrafi się pogniewać. Ponieważ koty syberyjskie są bardzo łagodne, ich zły nastrój nie upostaciowi się w kupce zrobionej w zakazanym miejscu, ale w ogonie ostentacyjnie wystawionym w kierunku człowieka. Na szczęście Entropia, jeśli poświęci się jej trochę czasu, szybko zapomina urazy. I to jest właśnie w kontaktach z kotami najważniejsze – uwaga, którą im ofiarujesz. Zawsze zostanie doceniona, choć zadowolenie zostanie pokazane w bardzo subtelny, nienarzucający się sposób.

Po pięciu latach w kocim towarzystwie mogę napisać, że są to bardzo mili przyjaciele, którzy naprawdę Cię znają i nieźle potrafią przystosować się do otoczenia. Przywiązują się do człowieka, a jeśli chodzi o pazurki, to jeśli zostaniesz nimi zadrapany to w zabawie. Nie wiem jak zachowują się inne koty i te rasowe i wielorasowe, z czystym sumieniem mogę na pewno polecić koty syberyjskie. Są to bardzo cierpliwe i wyrozumiałe futrzaki o przesympatycznych pyszczkach i charakterach.

Monika

artykuł powstał w roku 2010

Udostępnianie