Krótki tekst o wolności słowa – Antykomor.pl vs Redwatch.info

Parę dni temu do mieszkania twórcy strony Antykomor.pl wpadli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Antykomor.pl był stroną prześmiewającą obecnego prezydenta, być może w sposób niewybredny, prostacki i chamski, niemniej szkodliwość tej strony była niewielka. 25-latkowi zarekwirowano laptopa i dyski twarde. ABW podjęło działanie na podstawie zgłoszenia z prokuratury. Ta z kolei podjęła działania po otrzymaniu skargi o znieważanie prezydenta RP zgłoszonej przez czytelnika serwisu. I pytanie teraz dlaczego użyto ABW?? Przecież taką sprawą spokojnie mogła się zająć policja. ABW jest używana do najcięższych przestępstw. Niepojęte jest dla mnie, że do wizyty w domu kompletnie nie niebezpiecznego autora portalu, użyto ABW, które to ABW z właściwym sobie urokiem odwiedziło „przestępcę” o godzinie 6rano, z zaskoczenia, z bronią długą i z nakazem prokuratorskim. Dlaczego nie zrobiono podobnego wjazdu autorom dziesiątków podobnych stron, które atakują obecnego prezydenta, jak również byłego prezydenta (jak choćby spieprzajdziadu.com)? Na pewno warto podyskutować tutaj o wolności słowa, standardach przyjętych w sieci, anonimowości, anonimowym szambie na forach internetowych. Tylko, że mnie bardziej zastanawia nasz chory aparat państwowy. Dlaczego?

Proszę odwiedzić stronę redwatch.info – stronę polskich i angielskich faszystów. Na stronie publikowane są dane, imiona, nazwiska, adresy pracy i zamieszkania, telefony „zdrajców rasy”, „pedałów”, „czerwonych szmat”, Żydów (przy czym Żydem może być każdy niezależnie od korzeni). „PAMIĘTAJ MIEJSCA, TWARZE ZDRAJCÓW RASY, ONI WSZYSCY ZAPŁACĄ ZA SWOJE ZBRODNIE – Ian Stuart Donaldson”, „Lepiej być faszystą niż pedałem”. Strona nawołuje do agresji w stosunku do ludzi, których zdjęcia zamieszczono na stronie. Podobnie nawołuje do podawania adresów i danych osób, które są na zdjęciach. I niestety za tym idą czyny, pobicia, zastraszania. I co na to nasz aparat państwowy? Jest bezsilny od wielu lat, a sprawcy nieuchwytni, zresztą… znikoma szkodliwość czynu. Strona wielokrotnie była zgłaszana do prokuratury. I co? I nic, strony nie udaje się zamknąć. Brakuje takiej determinacji, jaką państwo wykazało w ściganiu autora antykomor.pl. Strona nie dotyczy naszych prominentów.

Prawo powinno być równe, wobec wszystkich, ale nie jest i nigdy nie będzie. Posłowie mogą jeździć po pijaku i chroni ich immunitet poselski. Mogą obrażać. My nie. Bezdomnego ściga się z urzędu za obrazę byłego prezydenta Kaczyńskiego, studenta za niewybredną stronę na temat obecnego. A strony faszystowskie, jak były tak są. Ugrupowania faszystowskie zakazane prawnie, jak były tak istnieją – Narodowe Odrodzenie Polski, Obóz Narodowo Radykalny, Młodzież Wszechpolska. Wejdźmy na ich strony www, wszystkie nadają się do zamknięcia. Na stadionach piłkarskich skandowane są hasła rasistowskie zakazane prawem, i podczas akcji wymierzonej przeciw kibolom policja wyłapuje tylko tych, którzy obrażają premiera Tuska. Dlaczego?

Państwo jest organizacją ułomną i tak zawsze będzie. Będzie broniło swoich przed krytyką. Powaga urzędu prezydenta bardziej ośmieszona jest akcją ABW niż treściami na stronie antykomor.pl, pociąganiem do odpowiedzialności bezdomnego za zelżenie prezydenta, podczas gdy sam prezydent wcześniej lży innego oponenta słowami „spieprzaj dziadu”. Powaga aparatu państwa ośmiesza się wsadzaniem do aresztu ludzi lżących premiera Tuska na trybunach, podczas gdy równocześnie na stadionie pozostają kibole wykrzykujący hasła rasistowskie. Z jednej strony mamy wolność słowa, z drugiej ewidentny proceder wybiorczej selekcji przy karaniu osób, które z tej wolności słowa korzystają na granicy prawa lub łamiąc prawo. U licha czym się różni prezydent od zwykłego obywatela? Niczym, poza tym, że za pierwszym stoi aparat państwowy, a za drugim prawo, o ile ma pieniądze, żeby z tego prawa skorzystać. Państwo toleruje treści faszystowskie, bo one nie uderzają w samo państwo (teoretycznie), ale potrafią ścigać każdego, kto ośmiela się na krytykę. Na jednym z forów znalazłem wpis, że na takiej samej zasadzie powinno zamknąć się program Szymona Majewskiego, traktujący często prześmiewczo z polityków. Trafne spostrzeżenie. Dla mnie póki istnieje strona Redwatch, wszystko jedno pod jakim adresem www, nie możemy mówić o tym, że państwo stoi na straży wolnego słowa. Skoro nie stoi, to po co akcja ABW?

Mariusz

Udostępnianie

2 thoughts on “Krótki tekst o wolności słowa – Antykomor.pl vs Redwatch.info

  1. Dorota

    Rzuciłam okiem na redwatch. Z wieloma osobami, które są tam wymienione się nie zgadzam, ale żeby tak wulgarnie? Nie rozumiem, jaki cel ma poniżanie osób, za ich poglądy? Pochodzenie? Mariusz, czy Ty znalazłeś tam jakiś cel, poza jawną agresją i podjudzaniem? Co oni chcą przez to osiągnąć?

  2. Mariusz Post author

    Redwatch ma i tak już trochę wybite zęby. Zauważ, że tam jest masę odnośników do stron, które już nie działają. A tam dopiero były jazdy. Wcześniej ta strona była dużo bardziej agresywna i nawoływała do wykonywania wyroków na osobach ze zdjęć. Zauważ nawet teraz „nie niebezpieczny w bezpośrednim starciu”. No przecież nikt nie mówi o dyskutowaniu. Redwatch ma zastraszyć środowiska lewicowe, anarchistyczne. Strona wiele razy była zamykana i ciągle się pojawia na nowo. Myślę, że jest bardziej szkodliwa niż antykomor.pl. Gdzie jest to ABW?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.