Bad Religion – zła religia

      8 komentarzy do Bad Religion – zła religia

Długo się zastanawiałem nad tym postem, przede wszystkim nad tym, czy go w ogóle umieszczać. Finalnie jednak zdecydowałem się zachęcić Was do dyskusji w sprawie, w której trudno jest dyskutować. Niniejszy post w zamierzeniu nikogo nie ma urazić, postarajcie się wziąć na to poprawkę. Z góry przepraszam jeśli, którykolwiek fragment postu Was dotknie.

Logo przekreślonego krzyża zaczerpnąłem z punkowego zespołu Bad Religion, który między innymi jest przeciw wszelkim formom zorganizowanej religii.

Dyskutować na płaszczyźnie religijnej jest bardzo trudno. A może trzeba, żeby dojść wreszcie do porozumienia. Na dzień dzisiejszy w porozumienie nie wierzę, ale wierzę w takie porozumienie w dalekiej przyszłości, kiedy porzucimy zabobony, mity, stereotypy, kiedy kultury będą w większym stopniu zmieszane i zmuszone do współżycia, kiedy przekroczymy granice narodowościowe i otworzymy się na siebie. Wierzę, że wypracujemy wtedy porozumienie, do którego nam póki co bardzo daleko. I nie sądzę, że to utopia. 100 lat temu prawa kobiet były utopią i to się zaczęło zmieniać. Dlatego sądzę, że kiedyś po prostu będziemy zmuszeni na podobnej zasadzie do wypracowania nowych norm.

Religia jest systemem wierzeń i praktyk, określającym relację między ludźmi a różnie pojętą sferą sacrum (świętą) i sferą boską. Nie chcę rozwijać definicji, ponieważ więcej tam znaków zapytania niż klarowności co do używanych terminów. Moim zdaniem religie są szkodliwe i niebezpieczne. Szczególnie religie zinstytucjonalizowane. Religie nie łączą, a dzielą ludzi. Oczywiście, można powiedzieć, że łączą ludzi jednego wyznania tak jak kolor skóry i narodowość, ale jak wiemy te cechy często wcale nie łączą, czego dowodem są choćby rozłamy w wielkich religiach świata. Problem pojawia się jeszcze większy, kiedy mamy różne religie i konflikt interesów (a konflikt interesów jest zawsze). O tym ile krwi przelano i ile wciąż leje się na świecie z okazji różnic w poglądach religijnych chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Nie ma tu miejsca na dyskusję, bo wszelka odmienność poglądowa traktowana jest jako obraza i brak szacunku nie tylko do wyznawców danej religii, ale przede wszystkim do wyimaginowanych sfer sacrum i boskich. Na chwilę obecną nie znam religii, która by nie splamiła się krwią. Dlaczego tak jest? Czym naprawdę jest religia, czemu i komu służy? Dlaczego większość religii monoteistycznych walczy ze sobą o monopol na wiedzę o bogu? Czym się właściwie religie od siebie różnią? Czym są rytuały i obrzędy? Czy nie jest tak, że to my ludzie stworzyliśmy boga na nasz obraz i podobieństwo? Dlaczego ludzie w sprawach religii nie są racjonalni?

Grając w otwarte karty – nazywam się ateistą z przekory. Nie da się udowodnić istnienia boga (bogów, siły wyższej lub innej), tak samo jak nie da się ich istnienia zanegować. Ponieważ się nie da, z tym nie dyskutuję, bo brak mi danych. Religie mimo braku jakichkolwiek dowodów na istnienie sfery boskiej zakładają, że posiadły wiedzę na temat jej istnienia i co więcej prawideł życia, które narzucić chciałyby społeczeństwu. Nie wiadomo dlaczego, z butą twierdzą, że mają mandat od samych bogów na torowanie drogi swoim doktrynom (jak to udowodnić??). Współczesne religie (w tym nasza rodzima, która nie jest tu żadnym wyjątkiem) wchłonęły tradycje pogańskie, zwyczaje ludowe, zabobony, kulty i przerobiły je na swoją modłę, wszystko byle ślad po tych ostatnich zaginął i byle pozyskać całe rzesze wyznawców po dobroci na drodze indoktrynacji, lub siłą. Dziewięćdziesiąt kilka procent naszego społeczeństwa, która została ochrzczona uznawana jest za statystycznych katolików, podczas gdy większość z nich nie ma zielonego pojęcia w co wierzy i specjalnie się nad tym nie zastanawia, część kompletnie w nic nie wierzy. Dla większości jest to tradycja, którą trzeba/wypada kultywować. Sama myśl biblijnego Nowego Testamentu – piękna i wielka w swoim przekazie miłości bliźniego – rozbija się z jednej z strony o zabobony, nacjonalizm i ksenofobię (Radio Maryja, ksiądz Rydzyk i Jankowski) tolerowaną przez głowy kościoła polskiego, a z drugiej o zamazywanie całej idei przez budowanie instytucji, walkę o władzę, zabieganie o dobra materialne, hołdowanie rytuałom i symbolom. Religie tworzą ramy, które w wielu miejscach zwalniają nas z odpowiedzialności myślenia, a nawet myślenie jest niewskazane w wypadku, kiedy zwraca się „przeciwko bogu”. Zapytajmy się przeciętnego katolika na ulicy, co rozumie przez „tajemnicę Trójcy Świętej”, dlaczego kapłanami mogą być tylko mężczyźni i kim tak naprawdę jest szatan? A co na ten temat inne religie? Nie wierzę w pisma objawione, nie wierzę w to, że jest niebo i piekło, nie wierzę w to, że religie mówią i znają prawdę. Wierzę natomiast w walkę religii o wpływy, wierzę w liczby pomordowanych innowierców, wierzę ludzi zaszczutych i wyrzuconych poza nawias społeczeństwa przez wyznawców religijnych (np. ludzie innej orientacji seksualnej, ludzie o innych poglądach sprzecznych z doktryną kościelną), wierzę w to, że kultywowane są bardzo niskie uczucia, na których się żeruje dla przyciągnięcia ludzi (np. podsycanie narodowej nienawiści tzw „pamięci narodowej”).

Chciałbym żyć w społeczeństwie wolnym od zabobonów, czarnych kotów przebiegających ulice, polowań na czarownice (masoni, Żydzi, komuniści, Rosjanie, Niemcy….), wolnym od narodowości, wolnym od zawiści, wolnym ograniczeń w jedzeniu (np. posty), wolnym od wyimaginowanych świąt, wolnym od cudów w postaci pojawiających się Matek Boskich na szybie w plamie z „Ludwika” i każdych innych cudów, wolnym od świątyń, wolnym od rytuałów, szczególnie wolnym od rytuałów, ponieważ nie niosą one żadnego przesłania, wolnym od symboli. Jeśli 90% naszego społeczeństwa wyznaje religię miłości i wciąż nie czujemy się dobrze, to ta religia (ale i każda inna) po prostu nie działa. Religie nie niosą ze sobą tylko złego ładunku. Starają się wytłumaczyć sens naszego istnienia, sens cierpienia, sens śmierci. To bardzo dużo. Tyle, że religie powinny być bardziej humanitarne, być dla człowieka (a nie człowiek dla religii), powinny łączyć a nie dzielić i przede wszystkim powinny bronić prawdy. Prawda nie może się karmić tanimi zabobonami, kultem obrazów, celibatem „zgodnym z prawem natury”, prawda powinna dotyczyć nas. Dobrą i piękną religią mógłby być humanizm. Na jej nadejście musimy jednak trochę poczekać.

Mariusz

Udostępnianie

8 thoughts on “Bad Religion – zła religia

  1. Monika

    Nie łatwo jest rozmawiać o religii, zwłaszcza gdy zejdą się ludzie różnych wyznań religijnych ;). Czasami trudno rozmawiać o tym nawet wśród „swoich”. Dzieje się tak zapewne dlatego, że w kwestiach wiary kierujemy się nie rozumem lecz emocjami, czy jak ktoś woli uczuciami. Wychowani od dziecka w określonych dogmatach, przekonani o ich racji czasami nawet mimowolnie i podświadomie piętnujemy poglądy „innowierców”, zakładamy z góry, że się mylą, błądzą. Druga strona działa zresztą tak samo. Tak bardzo wierzymy, że to w „naszych” księgach przemówił „prawdziwy” Bóg i że tylko my mamy prawidłowy kod dostępu. Zawłaszczamy więc sobie sferę „słusznej” wiary dla wyznania, w którym zostaliśmy wychowani, zawłaszczamy Boga, który podyktował nam zarówno przesłanie dotyczące ogólnych zasad moralnych, jak i szczegółowe wytyczne w kwestii właściwego sposobu ubierania się, jedzenia, obchodzenia świąt.
    Boga lubimy też unaradawiać, nadajemy Mu twarz ostentacyjnie wspólnotową, patriotyczną. Niestety wszystko to sprawia, że religie zamiast jednoczyć dzielą ludzi. Oczywiście w myśl wiary katolickiej miłujemy bliźniego, ale najpierw dookreślamy kto jest prawdziwym bliźnim, kto zasługuje na to miano. Czy prawdziwy chrześcijanin może miłować krzykliwego krasnala homoseksualistę?

  2. Dorota

    hm.. od czego tu zacząć?

    „Jeśli 90% naszego społeczeństwa wyznaje religię miłości i wciąż nie czujemy się dobrze, to ta religia (ale i każda inna) po prostu nie działa” – to najbardziej rzuca mi się w oczy. „Jeśli wyznaje.” A jeśli nie wyznaje? Bo moim zdaniem właśnie „nie wyznaje”. I dlatego „nie czujemy się dobrze”. W środowisku ludzi, którzy poważnie i dojrzale podchodzili do religii, ja czułam sie dobrze.

    „Czy prawdziwy chrześcijanin może miłować krzykliwego krasnala homoseksualistę?” – może. Nawet powinien 🙂 Co nie znaczy, że ma się z nim zgadzać i poklepywać po plecach. To byłaby dwulicowość. Ta chrześcijańska miłość powinna się wyrażać m.in. w otwartym wypowiedzeniu własnego zdania, z szacunkiem. W pokazaniu, że istnieją inne drogi dla homoseksualisty, niż tylko bycie „krzykliwym krasnalem”.

    „Nie wiadomo dlaczego, z butą twierdzą, że mają mandat od samych bogów na torowanie drogi swoim doktrynom (jak to udowodnić??)” A kto ma prawo do prawdy? Nie ma obiektywizmu. Przynajmniej na razie. W moim przekonaniu po smierci i tak każdy się przekona, jak to właściwie jest.

    Poza tym – bądźmy konsekwentni – albo wierzę, albo nie. Jeśli wierzę w Boga, to mogę mogę przyjąć do wiadomości, że ktoś inny w Niego nie wierzy. Ale nie mogę twierdzić, że Boga nie ma, bo część osób nie wierzy. Nie mogę też uznać równoważności wszystkich religii, bo wtedy zaprzeczam sama sobie – to w końcu który Bóg jest prawdziwy? Tak więc to, że moja religia jest dla mnie najważniejsza jest logiczne. Fakt istnienia Boga ze wszystkimi tego konsekwencjami, a więc i moją wiarą jest tu dla mnie kluczem i podstawą do dyskusji.

    Poza tym – wiara nie ucieka od rozumu, przynajmniej nie chrześcijańska. Jeśli ktoś stawia pytania, to dobrze. A że nie każdy kapłan potrafi na nie odpowiedzieć – to już inna sprawa. Nie każdy jest idealny 😉 Natomiast co to byłaby za wiara, gdyby mozna ją było udowodnić?

    Dużo myśli jeszcze kłębi mi się w głowie, bo to też temat na który mozna wiele pisać i długo się przekonywać. I długo dyskutować, co już przerabialiśmy 😉 Podsumowując: ja wierzę w Boga. I wierzę, że On zna odpowiedź na te wszystkie pytania z Waszych notek.
    pozdrawiam 😉

  3. Mariusz Post author

    Dziękuję za komentarz. Faktycznie akurat z Tobą temat został przewałkowany, ale wciąż odczuwam niedosyt. Powiedz mi dlaczego wiara musi opierać się na tajemnicach, braku dowodów, dlaczego musi być wiarą? Skąd wiadomo, że bogu nie podoba się zachowanie homoseksualistów albo przysłowiowych krasnali? Na jakiej podstawie uznajemy wiarę, w której się wychowaliśmy za najważniejszą i najbliżej prawdy?No właśnie jeśli zahaczamy o logikę, to wydaje mi się, że jest wiele takich pytań, na które odpowiedzi wiara nie udziela. A te, które są udzielane są dla mnie uciekaniem od odpowiedzi wprost.

  4. Dorota

    Dlaczego wiara musi być wiarą? Może dlatego, że inaczej wszystko byłoby zbyt proste? jaki wkład miałby człowiek w relację z Bogiem, gdyby jego istnienie było naukowo udowodnione? Gdzie tu wysiłek? Choć czasem mam wrażenie, że to zależy od osoby. Dla mnie cuda te duże, powszechnie opisywane jak np. w Lanciano (http://adonai.pl/cuda/?id=23) jak i małe prywatne „zbiegi okoliczności” są potwierdzeniem obecności Boga.

    „Skąd wiadomo, że bogu nie podoba się zachowanie homoseksualistów albo przysłowiowych krasnali?” Bo to po prostu sprzeczne z naturą. Osoby tej samej płci nie są w stanie spłodzić dzieci, chociażby.

  5. Mariusz Post author

    W cuda faktycznie nie wierzę. Bo czym niby jest cud?

    Wcale nie uważam, żeby dowody upraszczały wszystko. Mam wrażenie, że brak dowodów jest dopiero pójściem na skróty.

    Natomiast co do praw natury – akty zachowań homoseksualnych spotykane są w naturze wśród np. małp. Nie każdy stosunek kobiety i mężczyzny prowadzi do powstania potomstwa. Celibat, który jest sprzeczny z naturą człowieka, został uznany za naturalny przez Kościół i wymagany dopiero w okolicach XI-XIIIw. Dlaczego nie wcześniej? To my ludzie wymyślamy, co jest zgodne, a co nie jest zgodne z naturą, co jest z nią sprzeczne. I zmieniamy zdanie wraz z postępem nauki. Nauka posługuje się językiem dowodu (oczywiście możemy źle dowody zinterpretować), a dowód jest bliżej prawdy niż domniemanie.

  6. Dorota

    Cud to jest najczęściej zjawisko, którego nie można wytłumaczyć w sposób naturalny.

    Jeśli masz dowody na coś, to nie ma miejsca już na wiarę lub niewiarę. To jest wtedy fakt. A w stosunku do Boga masz wybór – możesz wierzyć lub nie.

    To, że akty homoskesulane są rzekomo spotykane wśród małp nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że to norma. Nie mówię, że każdy stosunek kobiety i mężczyzny ma się łączyć z poczęciem dziecka. To przecież niewykonalne. Stwierdzam tylko, że homoseksualiści nie są w stanie w ogóle spłodzić potomka. Nie pasują do siebie pod względem fizycznym.

  7. AGATA

    Wiara i religia to rzeczywiście niełatwy temat ale żeby wogóle o tym mówić warto zacząć od definicji. „W chrześcijaństwie wiara to „nacechowane pewnością oczekiwanie rzeczy spodziewanych, oczywisty przejaw rzeczy realnych, choć nie widzianych” (Hebr. 11:1). Nie jest to łatwowierność, czyli gotowość uwierzenia w coś bez przekonujących dowodów lub tylko dlatego, że chce się w to wierzyć. Wiara wymaga gruntownej, rzetelnej wiedzy, zapoznania się z dowodami oraz doceniania tego, na co one wskazują. Dlatego Biblia mówi, że ‛wierzy się sercem’, chociaż wiara bez dokładnej wiedzy jest niemożliwa (Rzym. 10:10).” (Wikipedia) I z tym się w 100% zgadzam. Wiara nie może być ślepa. Powinna być poparta wiedzą. Opieranie się tylko na tym że tak wierzą moi przodkowie jest poprostu głupie. Żeby mówić że w coś się wierzy trzeba to dobrze poznać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.