Czego nie zniszczyli inni zniszczymy sami

W czasie II Wojny Światowej zniszczeniu uległo 84% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. Dużo. Coś tam jednak ocalało z zagłady. Ocalało i teraz denerwuje poważnych inwestorów budowlanych. Ziemia w stolicy jest droga, stawiając na niej budynek trzeba myśleć racjonalnie, trzeba optymalizować koszty inwestycji. Tymczasem, gdzieniegdzie z cennej ziemi stolicy wystaje jakaś zmurszała zawalidroga, nad którą roztkliwiają się tzw. obrońcy zabytków. Oczywiście nie chodzi tu o żaden znany budynek, jakiś tam pałac czy katedrę, których wiadomo, że nie da się ruszyć bo wielkimi zabytkami są, ale o zapyziałą kamienicę, halę targową, koszary lub równie coś głupiego. Stoi więc takie coś i ledwo się trzyma ziemi. Gdyby uwzględnić remont tej ramoty i jej rewitalizacje, to koszty inwestycji wzrosłyby do niebotycznych rozmiarów. Na pięknym, dobrze zlokalizowanym placu ma powstać nowa galeria i naprawdę nie trzeba jej umieszczać w odrestaurowanych wielkim kosztem murach starej fabryki by dobrze funkcjonowała i przynosiła zyski. To co należy zrobić, to oczyścić plac pod budowę fundamentów nowego budynku i wyburzyć wszystko co niesie za sobą ryzyko dodatkowych kosztów. Najlepiej działać zdecydowanie i szybko, żeby nikt się nie przyczepił i nie zaczął wznosić lamentów, że ginie z mapy Warszawy tzw. zabytek. Co prawda istnieje coś takiego jak urząd konserwatora zabytków, są nawet stosowne rejestry, jednak wiadomo, że biurokracja to nierychliwa maszyna, można ją obejść lub przeskoczyć. Jak się pospieszysz to wyburzysz i najwyżej karę wlepią, jeśli nie da rady wyburzyć to zawsze można starać się i z takim dodatkowym garbem optymalizować koszty. Byle do przodu. I takim to sposobem nie ma już w Warszawie budynku dawnych koszar husarskich, a po secesyjnej hali targowej na Koszykach pozostały dwa ryzality wejściowe.

Koszary zostały zakupione przez firmę Parkview Terrace, która za pozwoleniem wojewódzkiego konserwatora zabytków miała przekształcić je w apartamentowiec. Zamiast tego inwestor przystąpił do rozbiórki ponad stuletniego budynku. Wszczęta została wówczas procedura wpisania budynku do rejestru zabytków. Deweloper odwołał się od decyzji, którą z powodów formalnych uchylono. Procedura wpisywania i odwołania została powtórzona. Trzeciej próby rejestracji Warszawa się nie doczekała, gdyż inwestor zapobiegawczo rozebrał budynek dawnych koszar, uwalniając tym samy miasto od starocia, którego nie zniszczono w czasie II Wojny Światowej.

Z halą na Koszykach zabawa jeszcze się toczy. Ten budynek niestety został wpisany do rejestru zabytków. Dar przekonywania spowodował, że inwestorowi udało się rozebrać stalową konstrukcję hali (w Warszawie to unikat). Wyrzucić tego żelastwa już jednak nie dało rady, miało ono więc po konserwacji wrócić, tyle że jako dekoracja. W sumie po co nam coś autentycznego skoro możemy mieć sztafaż. Poza tym stalowa konstrukcja z początków XX w. nie sprostałaby przepisom o dopuszczalnym obciążeniu śniegowym dachu ani przeciwpożarowym. (nawiasem mówiąc może dzięki śniegowi uda się rozebrać jeszcze jakieś inne starocie zajmujące interesujące place). Należy też nadmienić, że przy zachowaniu autentycznej konstrukcji, gdyby miała pełnić swą funkcję, powstałby problem z budową podziemnego garażu. Hala na Koszykach została rozebrana w 2006 r. przez firmę Quinlan Private Golub. Z obiektu pozostały tylko dwa ryzality, które miały być następnie doklejone do nowej galerii (z historycznymi detalami) oraz budynków biurowych. Po jakimś czasie inwestor ogłosił, że teren zamierza sprzedać. Co stanie się z resztkami hali nie wiadomo. Pocieszające jest to, że na części terenu, który został odsłonięty po rozbiorce powstał parking. Wiadomo, że w Warszawie brakuje miejsca do parkowania samochodów…

W czasie II Wojny Światowej zniszczono 84% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. Wydawać by się mogło, że ze względu na te ogromne straty Warszawiacy będą szczególnie dbać o to co przetrwało.

Monika

Udostępnianie

1 thought on “Czego nie zniszczyli inni zniszczymy sami

  1. Rexbud.com.pl

    W Łodzi jest jeszcze gorzej. Zachowało się po wojnie wiele świetnych budynków, ale komuna oraz 25 lat po transformacji zrobiły swoje. Trzymają się konstrukcje na szkieletach stalowych, ale wszystko inne, nie remontowane się rozsypuje, a deweloperzy czekają tylko na wyczyszczenie działek. Przykre.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.