Opowieść o naciąganiu łańcucha, czyli dlaczego warto zaglądać do tylnego koła.

DSC_0196

Nie tak dawno wybraliśmy się z Moniką na wycieczkę motocyklową z naszym klubem motocyklowym. Taka wycieczka z punktu widzenia uczestnika oparta jest na prostym schemacie: macie podane miejsce docelowe, przyjeżdżacie o określonej porze. Kolejnego dnia z reguły zwiedzamy, jeździmy w kolumnie motocyklowej. W niedzielę wracamy do domów. W ten sposób poznajemy Polskę, ciekawe miejsca, ludzi i uczymy się za każdym razem czegoś nowego.

.

Nim wyjadę zawsze sprawdzam czy mój motocykl jest sprawny. Specjalnie nie muszę tego egzaminować, bo codziennie jeżdżę nim do pracy, więc wiem, jeśli coś mu dolega. Tyle, że jeśli jadę z pasażerem muszę napompować tylne koło z 2,5 do 2,8 atmosfery, dołożyć kufry i nasmarować łańcuch. Sprawdzamy też z pomocą Moniki olej. Z reguły taką uciążliwą pracę wykonujemy etapami. Najpierw przygotowujemy sobie bagaże, wrzucamy do samochodu razem z kuframi. Dorzucamy naszą córkę i koty. Wszystko Monika wiezie ponad 100km do dziadków Amelki. Ja mam 100km jazdy leciutkim motocyklem. Potem dokładamy sprzęt, Monika wskakuje i jedziemy.

.

Tak było i tym razem. Piękna pogoda, korek w Warszawie, korek w Łomiankach, wyboje na gdańskiej i kita. Motocykl jechał zupełnie bez niespodzianek. W mieście przestankowym po załadowaniu wszystkiego wyjechaliśmy w kierunku Augustowa niesieni przez nawigację przez Warszawę…. Pierwsze kilometry były cokolwiek trudne, bo motocykl z pasażerem i kuframi zachowuje się inaczej. Na zakrętach czuć jak się gnie rama motocykla, to coś, czego jadąc sam nie doświadczam zupełnie. Dodam, że moja żona jest osobą szczupłą i specjalnie masy mi nie dodaje. Potrzebuję kilkudziesięciu kilometrów, żeby się wjeździć w motocykl. Tyle, że tym razem po kilkudziesięciu kilometrach nie czułem się lepiej i wciąż miałem wrażenie, że jeszcze trochę muszę poczekać, aż wreszcie poczuję „god mode”, czyli tzw tryb boski, przy którym motocykl zaczyna mnie się słuchać. Na zakrętach miałem wrażenie, że ucieka mi tylne koło na jedną stronę, a z kolei przy skręcie w drugą stronę mam problemy z położeniem motocykla. Ponieważ ogólnie większość motocyklistów skręca lepiej w jedną stronę, więc wziąłem to za coś zupełnie normalnego, że motocykl ciężko kładzie mi się na jedną stronę. To, że koło ucieka – na motocyklu czasami może się wiele wydawać. I tutaj dobra rada – jak Wam się coś zaczyna wydawać, to sprawdźcie, czy przypadkiem Wasze odczucia nie są prawdziwe. Pojechaliśmy dalej. Na stacji benzynowej zauważyłem pierwszą dziwną rzecz – wiszący łańcuch. Nie jakoś tragicznie, ale też zdecydowanie do naciągnięcia. Było to o tyle dziwne, że łańcuch był dopiero co naciągany, a do tej pory był naciągany tylko dwa razy od nowości. Ponieważ nie byliśmy już daleko od miejsca docelowego spokojnie sobie przyjechaliśmy na miejsce. Nim się rozpakowaliśmy i zjedliśmy zrobiło się już późno i ciemno, więc daliśmy sobie spokój z myśleniem o łańcuchu. Byłem święcie przekonany, że nawet gdybym chciał, to i tak nic nie zrobię, bo nie mam kluczy. Kolejnego dnia mieliśmy objazdówkę w grupie i zaczął się dla mnie koszmar. Motocykl dalej nie pozwalał mi nawet marzyć o wchodzeniu w zakręty. Kiedy wjechaliśmy na utwardzoną drogę z piachem, do którego osobiście czuję wielką niechęć, uczucie, że pupa naszego motocykla nas wyprzedza była już wyraźna. Z tym, że bardzo dzielnie wciąż nie dopuszczałem do siebie myśli, że może coś się dzieje źle. Motocykl szarpał łańcuchem przez co jazda była średnio przyjemna, ale na to miałem wytłumaczenie – rozciągnięty łańcuch. Po przyjeździe na miejsce wreszcie i moim kolegom z klubu zaczął przeszkadzać widok wiszącego łańcucha. Zaczęło się kolektywne szukanie kluczy do koła. Dość szybko wpadłem, że w sumie mam jeszcze jakieś klucze pod siedzeniem, do których specjalnie nie zaglądałem wcześniej. Eureka są! Siadamy do koła i…. zdziwienie. Okazało się, że koło jest krzywo osadzone, najprawdopodobniej gdzieś się wybiło podczas jazdy. Stąd wszystkie moje zawały podczas jazdy wreszcie znalazły swoje źródło. Kiedy macie wrażenie, że z motocyklem dzieje się coś dziwnego warto zajrzeć na tył, czy tylne koło Wam nie postanowiło pojechać w bok. Taka jazda może się skończyć tragicznie, możecie też zniszczyć opony. A wystarczy, żebyście sprawdzili (jeśli macie) z tyłu podziałkę, czy koło ma tyle samo ząbków z jednej i drugiej strony. Specjalnego doświadczenia do tego nie trzeba, a przynajmniej będziecie wiedzieli co jest nie tak. Drugie doświadczenie było niestety już mniej przyjemne i kosztowało mnie kilka stów. Jak łańcuch zaczyna się rozciągać co chwila (tj co 200-300km), to znak, że się już skończył i dobrze nie będzie. Trzeba go wymienić i robi się to razem z zębatkami, które zużywają się razem z łańcuchem. Kiedy jednak wszystko już naprawicie, „god mode” załącza się szybko i znowu czujecie, że Wasza maszyna współpracuje. Wpis ku przestrodze.

.

Pozdrawiam i szerokiej drogi

Mariusz

Udostępnianie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.