Przygody z nawilżaniem powietrza okiem klienta

Zdjęcie ze strony klima-sklep.pl

Jeżeli jesteście alergikami, macie atopową skórę lub po prostu szybko wysycha Wam śluzówka nosa, to czas, kiedy włączamy kaloryfery jest trudny. Oczywiście każdy alergik, czy średnio szczęśliwy posiadacz atopowej skóry reaguje inaczej, niemniej grzejące kaloryfery powodują drastyczne obniżenie wilgotności powietrza i w konsekwencji problemy dla skóry, oczu i nosa. Bardzo często nie wiemy o tym, że jednym z bardzo ważnych przyczyn naszych problemów jest właśnie suche powietrze. Moje problemy z oczami i skórą udało się wyeliminować w dużej mierze dzięki nawilżaniu powietrza. Brak nawilżacza niestety prowadzi zawsze do ran na skórze głowy i całym ciele. Nawilżanie jest więc konieczne. Tych, którzy spodziewają się tu reklamy jakiegoś produktu, muszę zmartwić. To raczej Was Czytelników poprosiłbym o pomoc.

  1. Nawilżacze ultradźwiękowe – cichy zabójca napędów optycznych i elektroniki w domu.

Bardzo wydajnymi i stosunkowo tanimi (200-500PLN za urządzenie do pomieszczeń 50m2) nawilżaczami są nawilżacze ultradźwiękowe. W uproszczeniu mówiąc działają one na zasadzie rozpylania wody przez membranę ultradźwiękową. Nawilżacz taki tworzy mgiełkę wody, która następnie rozchodzi się po pomieszczeniu. Niektóre nawilżacze dodatkowo mają funkcję tworzenia ciepłej mgiełki. Bardzo często nawilżacze takie wyposażone są w higrostat, którego zadaniem jest utrzymanie nawilżenia na zadanym poziomie. Wydajność takiego nawilżania jest bardzo duża i spokojnie jesteśmy w stanie doprowadzić do sytuacji, kiedy w pomieszczeniu będziemy mieli aerozol (powietrze nie będzie przezroczyste). Duża powierzchnia parowania mgły wodnej prowadzi do wydajnego nawilżenia. Nawilżacz praktycznie wymaga tylko uzupełniania wody i czasem go trzeba przemyć. Przeciętny nawilżacz jest w stanie wrzucić w powietrze kilka litrów wody w ciągu doby (ja miałem taki, który potrafił w ciągu 24 godzin zużyć 8litrów wody). Urządzenie zużywa energię elektryczną, ale nie jest to znaczący koszt. Na tym wydawałoby się, że to koniec kosztów. Otóż żaden producent, żaden sprzedawca nie napisze, że nawilżacze ultradźwiękowe doprowadzą do poważnych zniszczeń Waszego sprzętu optycznego i elektronicznego. Mgła wodna osiądzie Wam na meblach, wciśnie się do zegarów mechanicznych (jeśli takie macie) i zakamieni wszystko. Na meblach będzie widać osad z kamienia (taki siwy „kurz”), który gromadzić się będzie bardzo szybko i wciśnie się w miejsca, w które prawdziwy kurz się nie wciśnie. Jeśli macie sprzęt grający, który używa płyt CD, to od razu powiem, że po roku-dwóch taki napęd padnie. To samo będzie się tyczyło styków, które zaśniedzieją i pokryją się kamieniem – wizyta w serwisie gwarantowana. Do wymiany będą także napędy CD w komputerze. Serwisy twierdzą, że dokładnie widać po sprzęcie, czy jest używany nawilżacz ultradźwiękowy czy nie. Dlatego zdecydowanie odradzam. Nawilżacze ultradźwiękowe mogą być bardzo ozdobne i mgiełka może być też ozdobą. Niemniej, jeśli używacie takiego urządzenia do realnego nawilżania, to załatwicie sobie całą elektronikę i optykę w domu. Odradzam, ostrzegam.

  1. Nawilżacze grzejnikowe – mit o nawilżaniu

Kiedy musiałem oddać do serwisu swoje zegary, wymienić dwukrotnie napęd CD w komputerze, trzy razy do serwisu swoją wieżę, postanowiłem, że pora z tym skończyć i zacząłem wgryzać się w inne rozwiązania do nawilżania. Najpierw poszedłem do sklepu i wpadłem na to, że mogę bardzo tanio kupić nawilżacze grzejnikowe – czyli pojemniki, które można powiesić na kaloryferze, wlać do nich wodę, która będzie odparowywana i będzie tanio, zdrowo i przyjemnie. O ile z nawilżacza ultradźwiękowego w powietrze szło 8litrów wody na 24, o tyle z kaloryferów mających po trzy nawilżacze grzejnikowe nie znikało praktycznie nic. Higrometry wykazywały brak nawilżania i szybko znaleźliśmy się w zakresie poniżej 40% nawilżenia powietrza (doszliśmy do 20%, przy których w nasze ogromne bambusowe dzwonki wietrzne strzeliły z ogromnym hukiem pękając wzdłuż). Nie da się nawilżać powietrza bez wparowania litrów wody w ogrzewanym pomieszczeniu. Jeśli rozwiesi się pranie w mieszkaniu, to higrometry widzą od razu wzrost nawilżenia w domu. Przy nawilżaczach grzejnikowych, cóż, są ślepe. Dlatego teraz nawilżacze robią za ozdobę w pokoju naszej córki i nie nalewamy do nich wody. Nie ma to sensu.

  1. Nawilżacze ewaporacyjne – czyli jak będziecie płacić producentowi wedle jego „widzimisię” przez cały okres użytkowania urządzenia

Chcąc nie chcąc napisałem do prawie 10 sprzedawców internetowych, żeby mi doradzili, jakie można kupić nawilżacze, które by nie załatwiały sprzętu, były wydajne i możliwie tanie. W odpowiedzi dostałem informację, że mogę spróbować z nawilżaczami ewaporacyjnymi, albo parowymi. Ale ewaporacyjne są lepsze, bo nawilżają naturalnie poprzez odparowywanie wody, są ciche, pobierają bardzo mało prądu. Tylko nie są tanie na starcie. No więc, jak jest w rzeczywistości?

Nawilżacze ewaporacyjne działają na zasadzie odparowywania wody albo ze specjalnych mat, albo z kręcących się talerzy nawilżających. Najprostsze urządzenie składa się ze zbiornika wody, maty zanurzonej częściowo w wodzie i częściowo wystającej na zewnątrz. Zewnętrzna strona maty jest owiewana powietrzem z wentylatora. Powietrze nawilża się bezpośrednio na macie (z talerzami sytuacja jest podobna). Wybranie takiego nawilżacza też jest trudne, bo z reguły są to urządzenia dużo większe niż nawilżacze ultradźwiękowe. My zdecydowaliśmy się na zakup nawilżacza AOS 2441. Cena takiego nawilżacza waha się od 500 do 900PLN (dokładnie tak, w zależności od sklepu, w tej chwili najtaniej jest za 559PLN). Kupiliśmy dwa takie nawilżacze, bo nawet jeśli pomieszczenie jest mniejsze niż możliwości nawilżacza, to niestety, ale przy kilku pomieszczeniach trzeba mieć kilka nawilżaczy (albo przedmuchiwać powietrze z pomieszczenia do pomieszczenia wentylatorami). Realnie nawilżacz w ciągu 24 godzin zużywa około 3-4litrów wody. Wystarcza to jednak do utrzymywania nawilżenia nawet przy mocnym mrozie na zewnątrz w okolicach 45-55%. Nawilżacz nie jest tak wydajny jak ultradźwiękowy, ale nie zostawia kamienia i robi swoje. Niestety z czasem przekonaliśmy się, że takie nawilżanie kosztuje. Zajmiemy się kosztami utrzymania jednego nawilżacza, a jeśli macie kilka, to koszty sobie przemnożycie przez liczbę nawilżaczy. Mata nawilżająca na początku kosztowała nas poniżej 40PLN za matę. Mata starcza wg producenta na 2-3miesiące. W rzeczywistości 2.5 miesiąca to maksimum przy mojej wodzie (filtrowanej w dzbanku Britta….). Potem maty albo stają się jednym wielkim kamieniem i nagle się okazuje, że w na 24 godziny nawilżacz zużywa litr wody. Albo… zaczynają się spulchniać i dotykają ścianek wewnątrz nawilżacza, a nawilżacz zaczyna siusiać na podłogę. W zależności od sezonu zużywaliśmy 2 albo 3 maty na sezon grzewczy (czyli koszt na jeden nawilżacz był 80-120PLN). Do tego nawilżacz wymaga raz na rok wymiany elektrody srebrowej tłukącej bakterie w wodzie (koszt 100PLN). Czyli sezon kosztował nas 180-220PLN (x2 nawilżacze 360-440PLN). Zmienił się dystrybutor nawilżaczy AOS i nagle cena mat skoczyła sobie do 75PLN za matę (koszt nawilżania na jeden nawilżacz to 250-325PLN, a przy dwóch nawilżaczach to może wynieść 650PLN/rok). Bardzo wkurzony na politykę Boneco napisałem do producenta/dystrybutora (napisali, że im przykro) i do kilku sklepów. Próbowałem znaleźć jakąś matę, może do większego profesjonalnego nawilżacza i powycinać i samemu wykonać maty nawilżające. Takiej maty niestety nie znalazłem. Inne nawilżacze ewaporacyjne w kosztach również są podobne cenowo. Nawet jeśli nie mają mat nawilżających, to np. wymagają stosowania filtrów do wody (przy talerzach nawilżających) i uwaga, na jedno urządzenie mogą być potrzebne nawet trzy takie filtry. Koszty wychodzą porównywalne do nawilżania AOS. Są rozwiązania tańsze, ale warto wtedy czytać opinie klientów. Są nawilżacze, które nie wymagają filtrów, mają teoretycznie wydajność nawilżania 300ml/h (co jest bardzo przyzwoitym wynikiem), a w rzeczywistości użytkownicy uzyskują 20-80ml/h. Już sprzedawcy zaczęli pisać, że wydajność tych nawilżaczy jest podana w warunkach laboratoryjnych i w rzeczywistości może być dwukrotnie niższa. Dodatkowo, tam gdzie nie używamy filtrów musimy używać środków odkamieniających. Oryginalne są absurdalnie drogie. Sprzedawcy polecają zastosowanie zwykłych środków ze sklepów z chemią gospodarczą. Rozwiązania idealnego nie ma.

To co zrobiła firma Boneco woła o pomstę do nieba. Zobaczyli ile kosztuje nawilżanie u konkurencji i po prostu podnieśli ceny o 87% na maty nawilżające. Dystrybutorzy w Polsce mówią, że nie ma gwarancji, że w przyszłości wszyscy nie podniosą cen dowolnie. Bo konkurencja wcale nie jest duża i możliwości wyboru są niewielkie. Jestem zmuszony używać nawilżacza w mieszkaniu. Dlatego jeśli ktoś z Was byłby mi w stanie podpowiedzieć rozwiązanie, będę bardzo zobowiązany. Cały czas mam nadzieję, że trafię na kogoś, dla kogo wykonanie mat nawilżających to będzie pestka, a ja uniezależnię się od Boneco.

Trzymajcie się ciepło
Mariusz

PS1. Jeśli ktoś z Was używa nawilżacza AOS to jeszcze podpowiem, że brzydki zapach, który się pojawia z czasem, można wyeliminować przez zalanie wrzątkiem styropianowego pływaka, pojemnika z wodą i ożebrowania pod matę. Działa doskonale.

PS2. Tak, wiem, że mam doskonałe wyczucie czasu i piszę o nawilżaniu, kiedy zaczęło się wreszcie lato.

 

Udostępnianie

15 thoughts on “Przygody z nawilżaniem powietrza okiem klienta

  1. Artur

    A próbowałeś oczyszczacza/nawilżacza Venta?
    Ja używam Venat LW14 czyli najmniejszy model i w Ciągu doby odparowuje mi z niego ok 2l wody. A to jest najmniejszy model.
    Co prawda kupiłem go głównie do oczyszczania powietrza ale może parametry nawilżania by Tobie pasowały.
    Dodatkowo nawilżacz nie ma ukrytych kosztów. Można nie stosować żadnej chemii. Można stosować odkamieniacz i bioabsorber ale to koszt ok 150zl razem i starcza chyba na rok.

  2. Mariusz Post author

    @Artur wielkie dzięki za komentarz. Rozważałem ten oczyszczacz/nawilżacz (co prawda kapkę większy model LC25, ale to nie ma znaczenia). Przestraszyły mnie opinie. Przede wszystkim stosunek jakości do ceny i to przebijało się ze wszystkich komentarzy. Na drugim miejscu było kilka opinii negatywnych odnośnie nawilżania i oczyszczania powietrza. Niestety ciężko jest ocenić, na ile komentarze są sprawiedliwe,
    To mam kilka pytań: w jakim pomieszczeniu używasz nawilżacza (ile m2)? Czy masz w domu higrometr? Jeśli tak to jakie nawilżenie osiągasz i przy jakiej temperaturze w domu? Jak długo masz urządzenie u siebie?
    Nawet jeśli to jest lepsze rozwiązanie niż mam obecnie, to ciężko będzie mi wydać około 2000 na sam sprzęt, bo to jest pewnie około 4-10lat materiałów do AOS. Ale jeśli by mi AOS padł…. to jest to ciekawa propozycja. Dzięki.
    Pozdrawiam
    Mariusz

  3. trolololo

    Hej, nie wiem czy moja opinia przyda się Tobie, ale możne komuś innemu… kupiłem Venta LW-15 i LW-25 aby nawilżyć mieszkanie 75m2. Duży do salonu, mały do sypialni. Zakup tych urządzeń poparły Internety i rekomendowała pewna firma parkieciarska. W moim przypadku odparowują ponad 7L/24h, nie chodząc na około i nie na pełnych obrotach. Minus taki, że nie są bezgłośne. Ja osobiście mogę przy nich spać, ale moja żona jest już wrażliwa na wszelkie hałasy. Duuuużym plusem jest brak filtrów i niski pobór prądu. Jeśli chodzi o płyn odkamieniający/bakteriobójczy, to podpowiedź jest już w innym komentarzu, więc nie będę się rozpisywał. Rozkładają się bardzo dobrze do mycia. Wlewasz wodę, dolewasz płynu raz na jakiś czas i myjesz raz na 2 tyg. Super sprawa. Po pół roku jestem z nich całkiem zadowolony.

  4. Mariusz Post author

    Bardzo dziękuję za komentarz. Ciekawa alternatywa. Tak, jak zauważyłeś już był komentarz o oczyszczaczach Venta. Przyznam, że te oczyszczacze wyglądają dla mnie koszmarnie, ale jeśli działają, tak jak piszecie, to może warto taką alternatywę rozważyć. Pozdrawiam

  5. Mariusz Post author

    Uwaga, nie wiem na ile dwa powyższe komentarze są prawdziwe, bo wyglądają dość bliźniaczo, jak reklama. Może jestem niesprawiedliwy. Oceńcie sami. Z reguły nie zamieszczam takich postów, ale ponieważ nie mam pewności, to są 🙂

    Pozdrawiam
    Mariusz

    PS. Usunąłem trzy komentarze tyczące jednej z marek nawilżaczy, ponieważ zostałem zasypany tak samo brzmiącymi reklamami. Mój blog jest wolny od reklam.

  6. Droid

    Masz rację to ściema , Oskar stadlel form wymaga wymiany wkładu max co dwa miesiące najlepiej co miesiąc ,wkłady są masakrycznie drogie ,poza tym ok. Drugi raźnym nie kupił że względu na koszty mat ewaporacyjnych…

  7. Maciek

    Cześć Mariuszu,
    ciekawe zestawienie sprzętów. Przeglądnę się tym, których nie znałem i spróbuję kupić co ciekawsze na testy.
    Co z perspektywy czasu byś polecił?
    W kwestii nawilżaczy ewaporacyjnych myślę, że możesz aktualnie spojrzeć na ofertę Xiaomi. Ma już dwa modele – nowszy ma wyświetlacz – które nie wymagają wymiany filtrów, więc są w zasadzie „bezkosztowe”. Oba mają wydajność do 300 ml/h, choć to dla parametrów 30% wilgotności przy 21 stopniach. Są całkiem ciche.

  8. Mariusz Post author

    @Maciek dziękuję za wpis. Proszę powiedzieć zatem ile kosztuje eksploatacja Xiaomi, bo przecież trzeba pewnie odkamieniać talerze, a dodam, że koszt nawilżania wodą destylowaną jest horrendalny. Czy talerze mają podobną wydajność jak maty? też nie sądzę. Pozdrawiam Mariusz

  9. Maciek

    Hej 🙂
    Jeśli chodzi o wydajność Xiaomi Evaporative 1/2 to osiąga do 250 ml/h przy 40%. Mierzone realnie w testach porównawczych. Model AOS 2441, który wybrałeś ma maksa na 220 ml/h. Na dyskach odkłada się kamień, ale wystarczy co 2 dzień przemyć zbiornik, a co 2-4 tygodnie włączyć nawilżacz z wodą + kwaskiem cytrynowym i pozbywasz się po 15-30 minutach całego kamienia.
    Z alternatyw do dyskowych XIaomi jest jeszcze Klarta Humea Wifi. Wydajność mierzona ciut wyższa niż Xiaomi, ale jednak mamy do wymiany filtry (tu cylindryczny z solami mineralnymi – całkiem solidny). Wyniki testów tych z matami znajdziesz na: https://ranking-oczyszczaczy.pl/nawilzacze-powietrza/

    Same maty możesz też odkamieniać. Zaleca to zarówno Philips, jak i Klarta, ale także Sharp w swoich urządzeniach 2w1. Tak w ogóle to oczyszczacze Sharpa te 2w1 mają bardzo fajne systemy ewaporacyjne. Dyski – maty się tak kręcą. Powietrze zanim przejdzie przez filtr wodny jest oczyszczone, więc filtry tak szybko nie śmierdzą. Solidna ramka sprawia, że można poddawać je wielokrotnego odkamienianiu. Minus to zbiorniki od 2 do 3 litrów, więc tak co 8 godzin, gdy bardzo sucho…. Plus wydajności maksymalne od 400 do 600 ml/h.

    W razie pytań pisz proszę na maciek@webratings.pl. Chętnie pomogę. Jak pisałem szukamy kolejnych modeli do testów, bo obecnie nam znane już się nam przejadły, a te mniej popularne to często schowane perełki.

    Zdrówka!

  10. Mariusz Post author

    @Maciek Bardzo dziękuję za te namiary. Przydadzą się nie tylko mi. Przy okazji się jeszcze zapytam o jedno – czy rozwiązania dyskowe również bazują na elektrodach srebrowych tłukących mikroorganizmy?

  11. Maciek

    Xiaomi Evaporative nie ma, ale Xiaomi Evaporative 2 ma jony wpuszczone w spód zbiornika. W ocenie organoleptycznej wydłuża to czas psucia się wody o 100%. Warto jednak zaznaczyć, że kostkę ze srebrem można wrzucić do każdego nawilżacza – zarówno ewaporacyjnego, jak i ultradźwiękowego. Kostki luzem można kupić od 45 zł na Allegro. Testujemy wpływ kostek na florę zbiorników i wychodzi nam, że potrzebny jest dłuższy czas do stworzenia się śliskiego nalotu.
    W przypadku Xiaomi zastanawiające jest, po jakim czasie działanie jonów spadnie, bo jednak kostki zaleca się wymieniać. Tu nie mamy jeszcze doświadczenia, bo za krótko ich używamy.

  12. Mariusz Post author

    @Maciek Robiłem próby z jonami, tylko nie za 45, a za 90PLN. Starczały na dwa lata. W trzecim roku zdecydowanie elektrody przestawały działać.

  13. Marta

    Panie Mariuszu czy znalazł Pan nawilżacz idealny? Chętnie zapoznam się z Pana nowymi doświadczeniami. Obecnie używam Smartmi (wersja z wyświetlaczem, bo nie cierpię tych nowinek technologicznych, już sobie wyobrażam jak ustawiam lokalizację sprzętu na Szanghaj, żeby sobie nawilżyć salon) i przyznam, że jestem bardzo zadowolona. Oczywiście ma on swoje wady, ale chyba zaryzykuję stwierdzenie, że to najlepszy nawilżacz z jakim miałam do czynienia. Od razu zaznaczę, że absolutnie nie znam się na parametrach, a opieram się tylko na własnych „organoleptycznych” doświadczeniach, ale od dziecka miałam problem z krtanią, więc nawilżacze towarzyszą mi od ponad 30 lat. Ten dostałam na urodziny 16 miesięcy temu i od tej pory chodzi niemal nieustannie (tak, latem również). Sama długo szukałam opinii innych w internecie, więc postaram się podzielić swoimi spostrzeżeniami:

    PLUSY:
    – cichy
    – prosty w obsłudze (wersja z wyświetlaczem)
    – jak każdy nawilżacz ewaporacyjny nie tworzy niezdrowej „mgiełki”
    – tani w eksploatacji (nie wymaga kupowania żadnych filtrów ani mat, jest wyposażony w plastikowe talerze/tarcze, nie używam też żadnego odkamieniacza)
    – posiada opcję zaciemnienia wyświetlacza – niby szczegół, ale poprzedni nawilżacz musiałam nakrywać szmatką, bo światło utrudniało mi zasypianie)
    – chyba nie pobiera dużo prądu tzn. niczego nie mierzyłam, ale rachunki nam nie wzrosły
    – prosty, minimalistyczny, dość ładny (miewałam w domu różne dziwaczne nawilżacz)
    – można dolewać wodę z góry co jest bardzo wygodne

    MINUSY:
    – mógłby mieć lepszą wydajność, a ta spada wraz z poziomem nawilżenia. Jest ok, ale na opcję lasu tropikalnego nie ma szans, nawet jeśli chodzi przez 24h w niewielkiej sypialni
    – jest z nim trochę zabawy… Wspomniane talerzy wyciągamy i rozkręcamy raz w tygodniu i wkładamy do zmywarki najpierw na mycie, a potem na płukanie (tylko elementy nawilżacza, bez naczyń!), a pojemnik na wodę dokładnie myjemy. Używamy wody z dzbanka Brity, żadnych odkamieniaczy, octów itd. Dodatkowo co kilka dni przepłukujemy talerze pod bieżącą wodą. Talerze po ponad roku intensywnego użytkowania są jak nowe, nie ma żadnego brzydkiego zapachu i to bez użycia jakiejkolwiek chemii. Chciałabym napisać, że jest ekologicznie i bezkosztowo, ale woda i prąd też kosztują, natomiast jest to nieporównywalnie mniejsza suma niż ta, którą wydawałam na filtry w poprzednich nawilżaczach. To skuteczna metoda, ale pracochłonna, na szczęście u mnie tą zabawą tą zajmuje się głównie mąż

    Może komuś ten wpis pomoże. Ja naromiast trafiłam na ten blog, ponieważ szukam informacji o kostkach z jonami srebra. Czy mogłabym prosić o więcej informacji na ten temat? Na co zwrócić uwagę przy zakupie? Może jakiś link? Będę zobowiązana

  14. Mariusz Post author

    Pani Marto, bardzo dziękuję za prawdziwy komentarz nie będący reklamą, a opisem własnych doświadczeń. Bardzo się cieszę, że Pani napisała. Idealnego nawilżacza nie znalazłem, mój blog spamowany jest przez jednego z producentów nawilżaczy, którego będę bojkotował. Jeśli mi się moje nawilżacze rozkraczą to z chęcią zapoznam się wtedy z opisanym przez Panią rozwiązaniem. Talerze nie są złym rozwiązaniem, ale faktycznie nie są najwydajniejsze. Co do kostek srebrowych – ja używam tylko elektrod srebrowych przeznaczonych do Boneco/AOS. Zacząłem mieć w ogóle wątpliwości, czy te elektrody działają i ich nie wyrzuciłem po roku, tak jak zalecał producent. Do dwóch lat było wszystko bez zmian, po dwóch latach nagle wszystko zaczyna szybko śmierdzieć mimo rutynowego czyszczenia. Wymieniłem wtedy elektrody i okazało się, że muszą działać. Ale nie, tak jak mówi producent rok – a około dwóch lat. Dlatego teraz trzymam je do oporu.
    Pozdrawiam

  15. Marta

    Dziękuję Panie Mariuszu za odpowiedź i poradę 🙂 Dzisiaj przyszła paczka z polecaną przez Pana elektrodą – będziemy testować. Cieszę się, że trafiłam na Pana artykuł. Mam wrażenie, że większość (jeśli nie wszystkie) wpisów poświęconych nawilżaczom, to mniej lub bardziej, zawoalowane reklamy producentów… Mocno brakuje mi rzeczowych artykułów, testów i niesponsorowanych opinii w tym temacie. Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.