Zbiorowa histeria

      2 komentarze do Zbiorowa histeria

Widziałem dzisiaj to, co zostało z motocykla i samochodu, w który wbił się jednoślad. Nie wiem czy przeżyli uczestnicy wypadku, ale marne mieli szanse (szczególnie motocyklista). Zrobiło mi się cieplej. Ze strachu. Sam jechałem motocyklem właśnie do pracy – mogłem być właśnie tym wbitym w samochód motocyklistą. Słyszeliście coś o tym konkretnym wydarzeniu w dzienniku, czytaliście o tym w sieci? Pewnie nie, bo zdarzenie tyczy tylko normalnego człowieka.

Spada samolot. Bezdyskusyjnie tragedia. Ginie prawie setka ludzi, takich samych jak codziennie na drogach naszych ulic (15 ginie w ciągu jednego dnia, czyli w ciągu około tygodnia wypełniamy bez problemu cały samolot i tak tydzień w tydzień). I nagle nasz naród ogarnia zbiorowa histeria, okazuje się, że są równi i równiejsi, pojawia się nam nowy bohater narodowy, który „przelał swoją krew za naród”, ludzie stoją w ogromnych kolejkach, żeby oddać cześć prezydentowi. Jego krytycy są wyklinani od najgorszych, bo śmierć dała zwolennikom prawo do wznoszenia się ponad demokrację i wolność poglądów oraz do „brzydzenia się” osobami o poglądach przeciwstawnych do własnych. „Zginęła elita intelektualna Polski” – ratunku, elitę to nam wybito za czasów drugiej wojny światowej. „Śmierć zjednoczyła Polaków” – wystarczy rozważyć szopkę w pochówkiem na Wawelu, żeby zauważyć słabe podstawy takiego twierdzenia. Znalazłem w sieci (www.wiara.pl), bardzo ładne zdanie, które pozwolę sobie zacytować: Jedności nie da się zbudować na bólu. Trzeba szukać czegoś, co sięga głębiej i jest niezależne od nastroju.

Ta śmierć ani nas nie zjednoczyła, ani nie uczyniła lepszymi. Była to śmierć bezsensowna, której być może można było uniknąć, gdyby zdecydowano się polecieć na inne lotnisko (prawda, o ile ją poznamy, jest wciąż jeszcze zagadką). Nie widzę w niej nic opatrznościowego. Podobnie codziennie na ulicach ginie bezsensownie ogromna liczba ludzi, którzy pozostają bezimienni, których nazwisk nie poznamy, których rodziny pozostaną bez wsparcia państwa, przy których banki nie będą się bały zablokować kont rodzinom, którym nie dopniemy łatki bohaterów narodowych, z okazji której to liczby nie wpadniemy w histerię ani nie będziemy mieli większych ogólnonarodowych refleksji. I moje pytanie jest dlaczego tak jest? Co różni śmierć prezydenta od śmierci obywatela? Dlaczego z taką pompą i przesadą mówimy o katastrofie samolotu, a tak bardzo lekceważymy dużo poważniejsze wypadki, w których giną ludzie – i duzi i mali i zieloni i czerwoni i znani i nieznani?

Szczerze współczuję rodzinom ofiar katastrofy samolotu. Szczerze współczuję uczestnikom dzisiejszego wypadku, który widziałem. I 14 innym osobom, które w dniu dzisiejszym zginęły/zginą na drogach. Oba te zdarzenia były takimi samymi katastrofami. Oba zasługują na uwagę i oba nie zasługują na histerię.

Mariusz

Udostępnianie

2 thoughts on “Zbiorowa histeria

  1. Zosia

    Nie będę polemizować z Twoimi poglądami, uważam, że każdy m prawo do indywidualnej oceny zdarzeń. Napiszę po prostu o moich odczuciach. Każda śmierć robi wrażenie i jest traumą dla najbliższych, choć nie jesteśmy w stanie pochylać się nad każdym przypadkiem. Katastrofy samolotowe czy inne zbiorowe tragedie robią wrażenie przez swą masowość. A ta ostatnia dodatkowo bo większość tych osób znaliśmy z mediów. Nie lecieli tam dla zwykłej przejażdżki i jeśli jeszcze ktoś nie rozumiał co znaczy Katyń dla Polaków, to może teraz przyjdą refleksje. Moi Rodzice bali się przekazywać prawdy o Katyniu, bo wiedzieli co za to grozi. Dziś odwaga potaniała, młodzi ludzie mają inne problemy przeważnie egzystencjonalne. To nie zbiorowa histeria każe ludziom stać w wielogodzinnej kolejce, żeby pokłonić się Pierwszej Parze. Dziś dociera do nas wiele informacji o postawie naszego Prezydenta i nie są to tylko przekazy bo nie należy źle mówić o zmarłym. Ja nie wierzę, że będziemy inni, lepsi, zjednoczeni jak minie żałoba. Po śmierci Jana Pawła II też była zaduma, pojednania, byliśmy razem. Mówiono coś o pokoleniu JP II i co? Wystarczy przejść ulicą, obok boiska szkolnego by usłyszeć język jakim posługują się uczniowie i nie tylko. To raczej pokolenie JP – Janusza Palikota. I któż robi wrzawę o miejsce pochówku Prezydenta, czy wiemy jaki cel mają ci ludzie i po co to robią?
    A wracając do początku Twojego artykułu, czyż jazda motocyklem po zatłoczonych warszawskich ulicach to nie igranie własnym życiem? Nie lubię tego środka lokomocji, ciągle się boję o Ciebie. Powiesz, że przejście przez ulicę może być niebezpieczne, ale wtedy nie rozwijamy zgubnej szybkości i zachowując ostrożność nie narażamy się.
    I jeszcze jedna kwestia którą poruszyłeś i z którą zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Nikt nie pochyla się nad losem osieroconych „zwykłych” rodzin, tak jak jest to czynione obecnie. I to jest bardzo smutne. Znieczulica jest w wielu obszarach i to w instytucjach, które z założenia- ogólnie mówiąc- powinny troszczyć się o ludzi. Ale to oddzielny temat.

  2. Mariusz Post author

    Dziękuję za komentarz. Fajnie, bo pisany z innego punktu widzenia. Po prawdzie mamy trochę inne spojrzenie na temat, inne sympatie. Zgadzam się z uwagami na temat egzystencjonalnych problemów młodych ludzi. W pokolenia JP2, JP i MP3 nie wierzę, bo wszystkich się do jednego worka wrzucić nie da. To co mnie się nie podoba to robienie z tej tragedii polityki i tworzenie mitów. W zderzeniu z podejściem państwa do innych katastrof jest to jeszcze bardziej żenujące.

    Może Ciebie zaskoczę, ale zgadzam się – jazda motocyklem jest niebezpieczna i nigdy nie bagatelizowałem ryzyka jazdy motocyklem, ani go nie usprawiedliwiałem innym ryzykiem. Kwestia wyboru i ustawienia priorytetów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.