Zła encyklopedia motocyklowa

      Brak komentarzy do Zła encyklopedia motocyklowa

encyklopediaPrzebrnąłem ostatnio przez ponad 500 stronicową encyklopedię motocyklową pełną błędów liczbowych (inne dane w tekście inne pod zdjęciami), niedoróbek, niespójną (widać, że nad encyklopedią pracował cały zespół ludzi piszących i myślących inaczej), niedopracowaną, ze słownikiem z hasłami: „prąd zmienny – na przykład prąd wytworzony przez alternator” (to już wszystko na temat prądu zmiennego, więcej informacji na podobnym poziomie znajdziemy w innych hasłach). Mimo wszystko wiele się z tej encyklopedii można dowiedzieć na temat historii motocykli i firm motocyklowych. Nie żałuję, że książkę dostałem i nie żałuję, że ją przeczytałem. Dziwi mnie tylko, że wydawnictwo Muza wypuściło tak niedorobioną encyklopedię (Encyklopedia motocykle. Ponad 2500 motocykli od 1885roku do dzisiaj, Warszawa 2007, Wydanie IV).

.

Kiedy wydawało mi się, że już gorzej nie będzie, trafiłem na coś, co spowodowało, że mam ochotę zaprotestować przeciw czytaniu niektórych książek, bo ta encyklopedia jest wręcz szkodliwa. O czym mowa? Kilka lat temu dostałem w prezencie Ilustrowaną encyklopedię MOTOCYKLE. (PHW FENIX, Wierzchy Parzeńskie 2010). Książkę przeczytałem od dechy do dechy i nie wiem czy się śmiać czy płakać. Pierwsza sprawa dostajemy książkę ze zdjęciami motocykli przeznaczonych na rynek amerykański (brak o tym jest informacji, wpaść można po nazwach modeli), dobranych od czapy (gdzie legendarne modele Harleya są tylko trzy, a dwa razy więcej jest maszyn Husqvarny i zdołano jeszcze wrzucić kilka trajek, dziwolągów i quada), bez informacji o producencie, danych technicznych. Opisy pościągane są niemal żywcem z ulotek marketingowych producentów i przy jednym modelu dowiadujemy się, o rozmiarach opon (jak by to miało jakiekolwiek znaczenie w encyklopedii), a przy drugim dowiadujemy się, że model wymaga rewelacyjnych hamulców, żeby zatrzymać tego „104kilogramowego smoka” i widzimy silnik mocy niecałych 50KM i jedną tarczę z przodu (dla ludzi, których temat nie interesuje smokiem to można nazwać Intrudera 1800C ważącego prawie 400kg na sucho, albo Hayabusę o mocy silnika 200KM i masie 260kg i tam trzeba naprawdę hamulców). Ale najlepsze pozostawiłem na koniec – tłumaczenia. Sztab specjalistów lingwistów, których wymienię z imienia i nazwiska: Łuksz (?, pewnie błąd edytorski) Kazanecki, Łukasz Jańczyk i z pomocą korekty Lingua Polonica Barbara Kubala i Teresa Langkamer tłumaczy opis motocykli. Jeden przytoczę w całości, ale uwierzcie mi wybierzcie dowolny, a spadniecie z krzesła. Zapraszamy na stronę siódmą i opis motocykla Aprilia Mana: „ Aprilia Mana to sportowy motocykl o średnim przesunięciu z trybami mapowania silnika i unikalną skrzynią biegów. Pozwala on na automatyczną lub półautomatyczną kontrolę przełożenia, dając niemal wyścigową wydajność. Dla entuzjastów dwóch kółek jest to początek czegoś rewolucyjnego i ekscytującego. Jak większość współczesnych dwukołowców, zarówno tych o ręcznej skrzyni biegów, jak i tych bez niej, model Mana posiada szereg cech i kontrolek, które są niezwykle logiczne, a jednocześnie unikalne – wszystko to dodaje motocyklowi funkcjonalności”. Nie wierzycie? Ta definicja i tak uniknęła mało eleganckiego nazywania motocykli „motorami” (już we wstępie książki mamy: „Motory lub motocykle to, mówiąc ogólnie, dwukołowe pojazdy silnikowe…”). Ktoś mi powie co to jest „klimatyzowany silnik”?A co wtedy kiedy nie bardzo wiemy, jak coś przetłumaczyć? Pozostawiamy tajemniczą jednostkę „cubic inches” i niech się czytelnik dokształca na własną rękę (cale sześcienne). Zresztą jednostki to też mocna strona książki – każdy z motocykli ma inny zestaw jednostek w jakich podaje się moce (i tu znowu nie tłumaczone „HP”, czyli po prostu koń mechaniczny), przyspieszenia (bo można przyspieszać do 100km albo 100mil), pojemności silnika i co tam sobie tylko chcecie. Książka kłuje w oczy niesolidnością oryginału i tłumaczenia. Kompletnie niczego nie wnosi, autorzy nie mieli zupełnie żadnego pomysłu, poza jednym – jak zarobić kasę na zdjęciach. Muszę jednak przyznać, że przy książce bawiłem się przednio.

.

Pozdrawiam

Mariusz

Udostępnianie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.