BMW R 1300 GS Triple Black w automacie

      Brak komentarzy do BMW R 1300 GS Triple Black w automacie

Nie będzie to taki normalny test kilkugodzinny. Nie przekopywałem się przez literaturę na temat GS. Nie miałem jechać tym motocyklem. Co się zatem stało?

W przyszłym roku wychodzi BMW R 1300 RT motocykl, który będzie miał wiele funkcjonalności z nowych GSów. Przede wszystkim mówimy o skrzyni automatycznej, która jest inna niż dwusprzęgłowa skrzynia DCT Hondy. Motocykl ma jedno sprzęgło, a zmiana biegów odbywa się automatycznie – możemy zmieniać biegi manualnie, ale bez dźwigni sprzęgła, albo automatycznie – komputer zdecyduje, jaki bieg nam wrzucić. Jak to działa? No właśnie, stąd się wzięła jazda GSem.

Na zdjęciach GS wyglądał okropnie źle. Zastanawiałem się, czy to jest żart, bo gdzieś są granice przyzwoitości. Ale zobaczyłem GSa na trasie i wyglądał naprawdę zgrabnie i kompaktowo. Nie moja bajka, ale motocykl nie odrzucał. Podaruję sobie dane techniczne. W skrócie – silnik jest większy, mocniejszy, GSa przeprojektowano, co jest dość odważnym ruchem ze strony BMW. Przecież GS jest królem klasy ADV. Z motocykla dwuosobowego zdecydowanie stał się jednoosobowym, kanapa dla pasażera jest węższa i krótsza. Sam motocykl krótszy od wersji 1250, bardziej kompaktowy, jest wizualnie dużo mniejszy. Po krótkim wprowadzeniu co do gałkologii przez handlowca usiadłem i wyjechałem na bardzo krótką przejażdżkę.

Biegi – mamy przycisk D/M, gdzie D – motocykl jedzie w automacie, M zmieniamy biegi „bez sprzęgła” jak z quick shifterem, Przy opcji D możemy również zmieniać biegi manualnie, tyle, że motocykl szybko przejmuje potem kontrolę i zmienia je dalej sam. Żeby ruszyć polecono mi nacisnąć hamulec, wrzucić jedynkę i potem odpuścić hamulec i dodać gazu. Ponieważ na początku kompletnie zapomniałem, gdzie mam szukać przycisku od trybów skrzyni, więc połowę drogi pokonałem w opcji manualnej, a połowę w wersji automatycznej. W czasie jazdy asfalt był po deszczu, a drogi były zablokowane korkami. Nie miałem zupełnie jak oglądać w czasie jazdy wszystkich przełączników.  Zmiana biegów manualnie przebiegła bardzo płynnie, tak jak by poprawiono quick shifter. Jeździło mi się przewidywalnie, tylko cały czas panicznie szukałem dźwigni sprzęgła. Byłem ciekawy jak motocykl zachowa się przy bardzo małych prędkościach, na których jeździ się na półsprzęgle. I ufff… da się. Przy bardzo małych obrotach sprzęgło jest wyrzucane na luz i motocykl się po prostu toczy. Jak chcemy, żeby znowuż złapało trzeba dodać więcej gazu. Wreszcie utknąłem na tyle w korku, że znalazłem przełącznik na automat i…. jeździłem kiedyś Hondą Africa Twin i Cross Tourerem z DCT i tam biegi zmieniały się płynnie i przewidywalnie. Tutaj w sekundę jechałem na 6 biegu i redukcja biegów dopiero uruchamiała się przy wyraźnym hamowaniu. Motocykl przy bardzo małych prędkościach nie schodził do jedynki, tylko trzymał uparcie dwójkę. Silnik boksera ma inną charakterystykę niż rzędówka mojego Triumpha, więc cały czas się bałem, że motocykl mi się udusi. Ponieważ biegi załączały się dosyć szybko, jeszcze przy niewielkich obrotach silnika, to czuć było też wyraźne kopnięcia przy zmianie biegów. To jest coś doskonale znanego z pracy QS w GS 1250. Oczywiście można samemu redukować biegi. Motocykl podobno uczy się techniki jazdy motocyklisty, ale tę wiadomość chcę jeszcze potwierdzić. No ode mnie niczego się nie nauczył i mnie trochę wkurzał.  Przełączenie się na tryb ROAD z RAIN poprawiło dynamikę i biegi lepiej się ze mną rozumiały. Pewnie w wersji DYNAMIC byłoby jeszcze lepiej, ale korek był tak potworny, że nie chciałem kusić losu.  Manualnie ta skrzynia robi robotę. Natomiast w wersji automatycznej za szybko podbija biegi i naprawdę trzeba ją namówić, żeby biegi redukowała. Przy pracy manualnej nie rzuca mi tak motocyklem, w automacie znowu motocykl dostaje młotkiem. DCT Hondy działa lepiej, ale waży 10 razy tyle, co rozwiązanie BMW.

Skoro już jeździliśmy GSem, to powiedzmy, co on tam jeszcze ma ciekawego. Kiedy uczyliśmy się gałkologii z Panem z BMW to pokazano mi przycisk do akcesoryjnego wydechu. Pomyślałem, że to jest ostatnia rzecz, jaka mi się przyda. I jako jedyną rzecz zapamiętałem gdzie to jest. O ile jedziemy na autostradzie i cichy wydech jest błogosławieństwem, o tyle w korku w dobie powszechnej telefonozy i braku możliwości przygazowania, utykamy między samochodami i modlimy się do kierowców o uwagę. Modlenie się klaksonem jest rozwiązaniem atomowym, którego nie chciałem używać. Smaganie długimi w korku najczęściej nie działa. Postanowiłem użyć tajemniczego przycisku i łooo, poleciał bas z motocykla. Głośne to jak nie wiem, ale…. nagle robi się autostrada do jazdy między samochodami. Problem jest taki, że wiecznie mam wrażenie, że za mną jedzie drugi motocykl. Po przejechaniu korka wciskamy przycisk i wydech staje się cichy. Jak dla mnie niesamowite rozwiązanie i zdecydowanie przydatne w motocyklu z automatem. Zmienia to moje postrzeganie głośnego wydechu. Jeśli da się go wykastrować przyciskiem, to grzech go nie mieć.

GS 1300 ma jeszcze tempomat aktywny, ale nie miałem okazji z niego skorzystać. Ma siedzenia podgrzewane, które niechcący włączyłem, bo chciałem obniżyć akcesoryjną potężną szybę, która mi pogarszała widoczność, bo miała jeszcze przytroczony deflegmator. Zanim wpadłem jak szybę obniżyć z przodu miałem mokrą taflę. Zaleta tego rozwiązania jest taka, że nie ma wiatru i siedziałem sobie z otwartym wizjerem, ale wada taka, że naprawdę nie widziałem, co się dzieje przede mną. Wreszcie jak znalazłem miejsce, gdzie można szybę opuścić, to odzyskałem widok przed sobą. W lusterkach mamy informację o tym, że ktoś znajduje się w strefie martwej. Znam to rozwiązanie z Triumpha, tylko tutaj jest to lepiej pomyślane, bo lampka ledowa nie zapala się tak jak kierunkowskaz, co może być mylące dla kierowców samochodów. Wciąż w GSie nie wyłączają się kierunkowskazy, a w Triumphie tak. Mała rzecz, a cieszyłaby.

Sam GS jest niesamowicie zwrotny, lekki, z nisko osadzonym środkiem ciężkości. Jest dynamiczny i nie czuć na nim prędkości,  Ale to nie jest zdecydowanie motocykl dla mnie z jednej podstawowej przyczyny – jest za mały dla pasażera. Ja też lubię duże motocykle i GS wygląda już trochę jak naked a nie motocykl turystyczny. Do tego bak 19 litrowy, w świecie, gdzie jeżdżą motocykle z 30 litrowymi zbiornikami. Kolega, który jeździł starszą wersją 1200 Rally i przejechał się 1300 powiedział, że ten motocykl nie urywa. No nie urywa, bo to jest inny motocykl, z inną koncepcją i to jest zdecydowanie motocykl do podróżowania w pojedynkę.

Czekam teraz zapartym tchem na RT 1300 i potwornie się boję, że BMW zmieni koncepcję i zrobi z nim to samo, co z GSem. Bardzo chciałbym, żeby nowy RTek zachował swoje gabaryty, żeby miał wciąż tron dla pasażera i nie stracił na urodzie. Nie wiem dlaczego, ale niemieckie motocykle nie mają za grosz finezji. Wszystko jest wprost i między oczy. No nic, czekamy 🙂

Udostępnianie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.