Fantom bólu

      4 komentarze do Fantom bólu

Znudzony nieco serialami telewizyjnymi miałem już dość godzin spędzonych przed ekranem i zaczęło mi naprawdę brakować książek. Ostatnie 2-3 lata spędziłem głównie nad literaturą fachową obejmującą prawo pracy i rachunkowość. Bardzo szukałem czegoś „normalnego”. Zajrzałem wtedy do księgarni internetowej i obudziłem się mniej więcej po dwóch miesiącach z kilkudziesięcioma nowymi książkami do przeczytania. Jedną z pierwszych zakupionych był „Fantom Bólu” Hanny Krall – zbiór wszystkich reportaży, w tym też tego o takim tytule.

Kiedy pochwaliłem się znajomym, że zabrałem się czytania tej 1200 stronicowej cegły, uderzyła mnie jedna rzecz – przede wszystkim negatywne podejście moich rozmówców do książki. Książki, której nikt z nich nie przeczytał i najprawdopodobniej nie przeczyta. Dlaczego? Bo mamy XXI w, Żydów na moje oko już w Polsce prawie nie ma, ale antysemityzm jest nadal głęboko zakorzeniony. Moja koleżanka stwierdziła, że powinienem pamiętać, że historia jest pisania od „ich strony”. Jakich „ich”? No wiadomo – Żydów. Co gorsza, ta opinia spotkała się z aprobatą wszystkich w pokoju. A jeśli nawet nie z aprobatą to szkoda czasu na czytanie historii wyssanych z palca i do tego pisanych przez kogoś, kto ma korzenie żydowskie. Bardzo oburzyło mnie takie podejście, szczególnie, że byłem już mniej więcej w 25% książki i nie bardzo widziałem „ich i nas”. Ale może czytałem bez zrozumienia.

W zbiorze reportaży „Fantom bólu” jest także (nie wiem jak jest obecnie) lektura szkolna: „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Szczerze mówiąc niewiele pamiętałem z tego, co przeczytałem kiedyś. No może poza tym, że ta książka do lekkich nie należała. Ze wszystkich rzeczy, które wyczytałem teraz „z ich strony patrząc”, nie zauważyłem, żebyśmy w ogóle mieli „ich” i „nas”, a właściwie „naszych”. Cała książka jest o człowieku, jego zachowaniach w sytuacjach ekstremalnych, słabościach, małościach, wielkości, chwale, bohaterstwie, miłości, śmierci, Bogu pisanym z dużej litery, o rasizmie, o faszyzmie, o faktach, które miały miejsce i o fikcji literackiej, wreszcie to była książka o samej autorce. Zło i dobro, często trudne do zdefiniowania, z nieostrą granicą, które nie ma narodowości. Są ludzie, którzy ratują, są tacy, którzy wydają, są sytuacje, kiedy dziecko nie wie, czy jest chłopcem, czy dziewczynką, bo wychowywało się w szafie, są wybory, których w życiu nie śmiałbym oceniać, np. kiedy matka zostawiła dziecko, żeby uciec z drugim, mającym bardziej aryjski wygląd. „Fantom bólu” to książka, przy której czułem skrajne emocje, których często nie potrafiłbym nazwać. Książka ma lepsze i gorsze momenty. Lepsze, to reportaże wcześniejsze, gdzie Hanna Krall nie pisze o sobie. Nieco gorsze i irytujące, to reportaże, gdzie wpleciono opisy już z poprzednich reportaży, ale w których jest mowa też o samej autorce. Niemniej, choćby nie wiem jak Krall starała się zepsuć tę książkę, to kunszt wcześniejszych reportaży jest po prostu nie do zabicia. Można by było z każdego z nich napisać osobne książki, a tu umieszczono tysiące opowiadań o tragediach ludzkich, jedno po drugim. To nawarstwienie robi niesamowite wrażenie. Daje też poczuć, że wiele historii w tym gąszczu zdarzeń nigdy nie zostanie opowiedzianych. Wiele dramatów i historii, które nie powinny być zapomniane, zostaną zapomniane. Ludzie zginęli po nic, historia nikogo niczego nie nauczyła. Mylę się? Przeczytajcie założenia ideowe ONRu, NOPu, MW, czy innych, mniej lub bardziej jawnie faszyzujących grup. Ci ludzie właśnie będą wchodzili do samorządów. „Fantom bólu” pokazuje do czego prowadzą w praktyce chore ideologie. Nacjonalizm zabija. Niezależnie od narodowości wszyscy jesteśmy tak samo przewidywalni i nieprzewidywalni.

Wiedziony pierwszymi odbiorami poprzedniego artykułu na temat książki Leociaka boję się, że ludzie, którzy już wiedzą, że książka Hanny Krall była pisania przez Żydów, „z ich punktu widzenia”, jej celem jest zmuszanie nas do uprawiania polityki wstydu itd. Itd. nigdy nie sięgną po książkę, którą tak krytykują. Dlaczego się boję? Książka się broni sama. Jest trudna, to fakt, ale myślę, zamknęłaby usta wielu domorosłym historykom. Nie wiem, czy czytanie wszystkiego na raz jest dobrym pomysłem. Ale jeśli przeczytacie tę książkę lub chociaż jej fragmenty, nie będzie to czas zmarnowany.

Mariusz

 

Udostępnianie

4 thoughts on “Fantom bólu

  1. Marek F.

    „Dlaczego? Bo mamy XXI w, Żydów na moje oko już w Polsce prawie nie ma, ale antysemityzm jest nadal głęboko zakorzeniony. Moja koleżanka stwierdziła, że powinienem pamiętać, że historia jest pisania od „ich strony”. Jakich „ich”? No wiadomo – Żydów. Co gorsza, ta opinia spotkała się z aprobatą wszystkich w pokoju. ”

    Panie Autorze, nic tylko pogratulować świadomego pokoju. Wszak już w epoce oświecenie wiadomo było, iż Polscy Żydzi, to niestety nie Polacy. Polecam zapoznać się ze słowami Prusa:

    „Stosunek niektórych grup żydowskich do Polaków jest nie tylko niegodziwy, ale wprost – nieprzyzwoity. Prawie w tej samej chwili, kiedy liberałowie żydowscy drwiącym tonem w imię rycerskości żądają od Polaków, aby głosowali za zupełnym równouprawnieniem Żydów w radach miejskich, w tej samej chwili ” litwacy” odgrywają rolę rusyfikatorów u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że zawsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemców (…). No i naturalnie upominają się o łapówkę. Dla zupełności tego ohydnego obrazu niektóre partie czy grupy Żydów nie cofają się przed pogróżkami, a nawet czynami. Polskim sklepom kooperatywnym Żydzi nie chcą wynajmować mieszkań w swoich domach; młynarze-Żydzi roszczą pretensje wyłącznego prawa dzierżawienia wszystkich młynów w kraju (…) Żydzi prawowierni u nas znają tylko jedną formę uspołecznienia: swoją narodowość; lekceważąc zaś prawa jednostki (choćby co do przechodzenia na inne wyznanie, lekceważą sąsiadów i używając łagodnego wyrazu nie tolerują cywilizacji. Takie stanowisko nie ma przyszłości (…)” (B. Prus, „Kroniki”, t. XX).

    Również Feliks Koneczny zwracał uwagę na ich „ichność”:

    „Wolne zawody przechodziły w ręce żydowskie w nieproporcjonalnym odsetku. Prasa poszła w znacznej części na żołd Żydów, ekonomia żydowska zapanowała niepodzielnie nad stosunkami gospodarczymi, a po miastach topniała własność nieruchoma chrześcijańska „. We wszystkich miastach zaboru austriackiego i rosyjskiego ” tubylcy uciekali przed Żydami na peryferie miasta. Handel żydowski przybrał cechy jakby monopolu, a rolnictwo popadało w niesłychane zadłużenie u Żydów, rzemiosło zaś grzęzło w nędzy, i niestety, w ciemnocie. Rozrost zaludnienia żydowskiego wyprzedzał przyrost ludności polskiej coraz silniej; poczęły się wprost obliczenia, kiedy ilość Żydów zrówna się z liczbą Polaków na polskich ziemiach, kiedy ją prześcignie. Zadawano sobie już całkiem poważnie pytanie: czy oni są u nas czy też my u nich?” (F. Koneczny, „Cywilizacja żydowska” s. 353).

    Wiele innych ciekawych danych znajdzie Autor w wątku https://www.historycy.org/index.php?showtopic=94039

    Marzenia szanownego Autora mogą się wszakże niedługo spełnić. Jeżeli w efekcie działań „polskich” polityków oraz żydowskich organizacji dojdzie do zwrotu mienia bezspadkowego, szanowny Autor może znaleźć się na ulicy, jeżeli okaże się, że ma „szczęście” mieszkać na terenach zabranych powstańcom listopadowym lub styczniowym i oddanym przez zaborcę żydom, szczególnie jeżeli Autor mieszka w Warszawie, Lublinie lub Krakowie (takie działania zaborców potwierdza wiele źródeł, polecam googlnąć), tutaj wspomnę jedynie, iż w skutek bardzo skutecznego lobbingu, w Warszawie odsetek właścicieli nieruchomości o żydowskiej etniczności wynosił w 1781 4,5% a w 1897 już 33,9%.

  2. Mariusz Post author

    Drogi Adwersarzu, dziękuję za komentarz. Jestem Warszawiakiem, wykup mojego mieszkania był zablokowany nie przez żydowskie roszczenia, a polskie. Reszta rzeczy w komentarzu jest dowodem na silnie zakorzeniony antysemityzm już od dawna w społeczeństwie polskim. Proponuję przeczytać od dechy do dechy książkę „My z Jedwabnego” Anny Bikont i koniecznie odwiedzić Muzeum Warszawy, część podziemną. Może będzie jasne skąd te „niepokojące” procenty własności żydowskiej w Warszawie. Niedawny spis ludności w Polsce doprowadził do tego, że wiemy ilu jest Żydów mających obywatelstwo polskie i żyjących tutaj. Uwaga – jest ich aż 1100. Liczba powalająca.

    Pozdrawiam
    Mariusz

  3. Marek F.

    Muzeum Warszawy chętnie odwiedzę podczas najbliższej wizyty w stolicy, dziękuję za rekomendację. Jako, że takiej wizyty w w najbliższych miesiącach niestety nie planuję, czy mógłbym liczyć na ogólne nakreślenie obrazu, jaki prezentuje ekspozycja muzeum?

    Wstrzymałbym się jednakże z określeniem poglądów polaków mianem antysemityzmu. W powszechnym odbiorze pojęcie to w moim odczucie utraciło swoje pierwotne znaczenie i obecnie zdaje się opisywać grupy gotowe do stosowania przemocy. Antysemityzm bezsprzecznie powszechny był w dwudziestoleciu międzywojennym, gdy dochodziło do ataków zarówno na Żydów jak i na ich miejsca kultu a także do systemowej dyskryminacji. Antysemityzm niesie ze sobą groźbę pogromów, które są absolutnie nie do zaakceptowania dla zdecydowanej większości racjonalnych ludzi. Otrzymanie łatki antysemity jest w praktyce różnoznaczne z otrzymaniem łatki (neo)nazisty, a wszakże chyba każdy polak zgodzi się, że naziści byli zaślepionymi nienawistną ideologią zbrodniarzami, których działania nie przyniosły żadnych pozytywnych efektów. Chciałbym wierzyć, iż obecni polacy nigdy nie poparliby jakichkolwiek ataków na Żydów.

    Niemniej jednak obecnie organizacje Żydowskie wysuwają wobec polskich majątków żądania nie mające jakiegokolwiek uzasadnienia. W tej sytuacji sceptycyzm jest jak najbardziej uzasadniony.

  4. Mariusz Post author

    Poglądy oparte na antysemickich tekstach z XIX w trudno nazwać inaczej niż antysemickimi. Dwa przytoczone teksty są kwint esencją XIXw podejścia Polaków do Żydów. Niestety nawet inteligenckie antysemickie poglądy są wciąż poglądami ksenofobicznymi. Antysemityzm nie musi być tożsamy z nazizmem. Ale od rozgrzeszania antysemityzmu jestem daleki. Z pogromów również., bo i dzisiaj – nie mam wątpliwości – znaleźliby się ludzie, którzy byliby w stanie takich pogromów dokonać.

    Muzeum Warszawy w podziemiach przedstawia dane statystyczne. Bez analiz, ferowania wyroków.

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.