Ponieważ nie da się ocenić Gościńca u Bernackich w Smołdzinie uczciwie poprzez Google ani Facebooka, więc zrobię to na swoim blogu. Zasięg mniejszy, ale nie lekceważyłbym wypowiedzi klientów w sieci, bo w cudowny sposób trafiają one tam, gdzie trzeba.
Do Smołdzina wybraliśmy się na wyjazd zorganizowany na wakacje z jogą. Zanim pojechaliśmy ośrodek zapewnił, że jest w stanie sprostać mojej diecie, która faktycznie jest bardzo trudna dla kuchni, bo poza celiakią i alergią na laktozę, mam jeszcze sporo alergii na podstawowe warzywa i owoce. Wiele ośrodków dostając moją listę przebojów wycofuje się, co też szanuję. Szczególnie, jeśli decyzja o wycofaniu się jest poprzedzona rozmową telefoniczną. W ten sposób zrezygnowaliśmy z kilku wyjazdów. Ale Gościniec u Bernackich podjął się sprawy. Niestety nie wywiązał się z zobowiązania i nie było dobrze.
Wszystkie posiłki były wegetariańskie (wyjazd jogowy) i większość bezglutenowa i bez laktozy. Natomiast we wszystkich posiłkach była marchew. W wielu było jabłko i ogórek. Wszystko z mojej zakazanej listy. Każdego dnia przypominaliśmy, że zgłaszaliśmy swoją dietę, a we wszystkim jest marchewka i jak jest jeszcze grubo pocięta, to ją możemy jakoś wyjąć, ale to nie załatwia sprawy. Na dwa dni przed wyjazdem wszystko, co wjechało na stół było dla mnie niejadalne. Poszedłem po raz kolejny do obsługi. Powiedziałem, że nie tak się umawialiśmy, że mieli moją listę. Jako rozwiązanie zaproponowano mi wybór dania z menu restauracji tego dnia, a od kolejnych miało już być wszystko zgodnie z ustaleniami. Ostatniego dnia wszystko – nawet ziemniaki były z marchewką. Do tego jedzenie rotowało, czyli to, czego nie zjedliśmy, było podawane w kolejnych dniach, czasami wmieszane w nowe porcje. Smaku całej sytuacji dodaje fakt, że jedna z właścicielek jest pasjonatem żywienia prowadzącym wykłady na ten temat. Tylko jako klient zastanawiam się, czy pasja ograniczona jest tylko do dbania o własne zdrowie, czy też np. klientów z alergiami. Szlag mnie trafił, kiedy przez cały wyjazd ani razu nie dostałem posiłku z którego byłbym w 100% zadowolony. Chorzy na celiakię mają wspaniały sensor glutenu i nie da się powiedzieć, że posiłki są czyste, jeśli z człowieka leci krew. A posiłki nie mogły być czyste, skoro żywność rotowała i osoba – pasjonat z żywienia, która powinna mnie wciągnąć wiedzą przez nos w tym temacie – nic sobie z tego nie robiła. Nie byłem jedynym alergikiem (czy klientem z nietolerancją, czy po prostu specjalną dietą). Wiem, że mieli podobne problemy. Obsługa stanowiła wspaniały firewall – obiecywano poprawę i niczego nie zrobiono. Zdecydowanie odradzamy to miejsce, jeśli macie problemy ze zdrowiem i …. niekoniecznie chcecie jeść, to co było 1-2dni temu na stole.
Obsługę stanowiły młode osoby, które nie zostały należycie przeszkolone do obsługi klientów. Spóźnione otwarcie restauracji na śniadanie i obsługa nie mówi ani „dzień dobry”, ani „przepraszam”. Nie chcę powtarzać mojej rozmowy z pracownikiem/czką obsługi, bo nie chcę go/jej wsypać, ale oni doskonale widzą, co się dzieje.
Mimo tych problemów dałem ośrodkowi 3 gwiazdki na 5. Dlaczego? W Google można było przyznać pięć gwiazdek przy opinii. Napisałem swoją, przyznając trzy gwiazdki i skracając cały niniejszy tekst. Ale moja opinia została usunięta. Z jakiego powodu? Pewnie z takiego, że Gościńca w Googlu się ocenić nie da i napisałem swoją ocenę przy restauracji u Bernackich. Na Facebooku mam z kolei 25 znaków na wyrażenie swojej opinii…. No więc dlaczego mimo wszystko daję trzy gwiazdki? 1. Miejsce ma bardzo duży potencjał, pokoje są przestronne, duże, a nawet bardzo duże. 2. WIFI nie jest udawane, a ma ponad 100Mb/s i to faktycznie tak śmiga. Nikt nie zgłaszał problemów z zasięgiem. 3. Dostaliśmy zniżkę na dziecko, czego Gościniec nie musiał zrobić. 4. Jest możliwość posiedzenia pod wiatą przy ognisku, jest duży ogród, ładnie urządzony. Natomiast nawet i tutaj nie było idealnie. Budynek, w którym mieszkaliśmy woła ogólnie o remont. Naszymi drzwiami od WC budziliśmy sąsiadów, którzy myśleli, że w nocy przestawiamy meble. Kolejna sprawa w czasie pobytu zauważyliśmy, że w środku budynku prowadzone są opryski. Podobno przeciwpożarowe, tylko od kiedy płytki ceramiczne są palne i wymagają oprysków??
Sam ośrodka już w życiu nie odwiedzę. Nie po takim potraktowaniu. Nie po usunięciu mojej opinii z Google. Nie po braku jakiejkolwiek odpowiedzi na moją opinię. Ośrodek nie ma się jak obronić, bo mam świadków. Natomiast, żeby być uczciwy – to tam jest potencjał. Tylko właściciele muszą zdecydować się na to, żeby być autentycznymi. W innym razie wszystko o czym mówią i wykładają jest tylko marketingiem, żeby sprzedać miejsca na pobyt. Nie ma w tym prawdy i ludzie to czują. Jak nie czujecie drodzy Właściciele, że ludzie czują, że coś tu nie gra, to Wam powiem, że czują. Być może ktoś, przez mój tekst do Was nie pojedzie. Konkurencja jest naprawdę spora. A może warto wierzyć w głoszone wartości?
Grafika zaczerpnięta ze strony: https://www.whysosocial.pl/czy-opinia-jest-recenzja/