Kawasaki Versys 1000

      Brak komentarzy do Kawasaki Versys 1000

Versys 1000

Kolejnym motocyklem, który tak naprawdę miał być pierwszym testowanym przeze mnie, jest Kawasaki Versys 1000. O poziomie obsługi dealerów Kawasaki i w ogóle dystrybutorów motocykli w Polsce na przykładzie salonów warszawskich napiszę osobny artykuł, o ile się nie rozmyślę. Motocykl użyczył mi kolega, ponieważ mimo umówionej jazdy testowej w salonie, okazało się, że modelu testowego nie ma i nie będzie do końca roku. Żale wylałem, więc czas na test.

Versys 1000 jest zdecydowanie najładniejszym motocyklem, z tych, które brałem pod uwagę jako następcę V-Stroma 650. Maszyna nie udaje już nawet enduro, koło z przodu nie ma 19 cali, tak jak w przypadku V-Stroma 1000, Super Tenery czy CrossTourera. Koła w Versysie są szosowe, mają 17 cali, koło przednie jest przez to też szersze niż w endurakach. Natomiast sama maszyna z charakteru enduro zachowała wyprostowaną pozycję kierowcy, wysokość siedziska (840mm), szeroką kierownicę i ogólnie wygląd. Versys zachęcił mnie nie tylko swoim wyglądem, ale śmiejcie się, kanapą. Moja Monika, która usiadła na chwilę na nim jako pasażer, była zachwycona wygodą. I co by nie gadać, kanapa robi wrażenie super wygodnej. Versys 1000 wyposażony jest w silnik rzędowy o pojemności 1043cm3, mocy 120KM i momencie obrotowym 102Nm. Przenoszenie napędu na koło tylne odbywa się za pomocą łańcucha. Niestety, bo gdyby miał wał Kardana, byłby bliżej ideału. Maszyna waży 250kg, ale więc też do najlżejszych nie należy. Jest wyposażona w ABS i kontrolę trakcji, co wydaje się być już teraz podstawą w motocyklach tej klasy. Ciekawą rzeczą w Versysie jest możliwość ustawienia różnych trybów pracy silnika. Opinie użytkowników Versysa są bardzo pozytywne. Miałem dwa źródła informacji (nie liczę ogromu danych w internecie). Zwrócono moją uwagę na to, że motocykl jest o wiele stabilniejszy w prowadzeniu niż V-Strom 1000 i jest bardzo wygodny. I dostałem też informację, że Versys chroni kolana przed wiatrem, czego nie można powiedzieć ani o V-Stromie, ani o Super Tenerze, ani o CrossTourerze. Na motocyklu siedziałem po kilkanaście sekund wcześniej, tylko, żeby sprawdzić, czy się w ogóle jestem w stanie na nim odnaleźć. Jak wyszła jazda?

Do jazdy testowej wybrałem właściwie noc, plus 4 stopnie C i wiatr jak cholera. Teren nieznany. Usiadłem na motocyklu i od razu było jasne, że jest dużo wyższy niż mój V-Strom. Po kilkunastu metrach zatrzymałem się, żeby się nauczyć wrzucać biegł jałowy i dostrzec niezbyt udany wskaźnik zapiętego biegu, który działa dopiero wtedy, kiedy bieg jest zapięty i zasprzęglony. Nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie. Ponieważ kompletnie nie znałem terenu, a w nocy naprawdę pstro widać, poprosiłem kolegę, żeby wspomógł mnie nawigacją do motocykla, żebym był w stanie wrócić. Pierwsze wrażenie z wolnej jazdy po mieście było takie, że motocyklem da się manewrować, ale strach przed pochylaniem był spory. Zegary są czytelne. Hamulce…. reakcja hamulców jest lepsza niż w moim V-Stromie, ale nie tak doskonała jak w Tenerze i CrossTourerze. Chwila o kanapie – bardzo wygodna. Na początku dziwnie czułem się czując profilowanie nie tylko wszerz, ale i wzdłuż między nogami. Jednak kiedy tylko dojedzie się pupą do końca siedzenia dla kierowcy, ma się bardzo wygodne oparcie z siedzenia dla pasażera. Pupa jest zakotwiczona i nawet przy gwałtownym przyspieszaniu z fotela raczej jej nie wyrwie. Wyjechałem na drogę ekspresową i byłem nieco zdziwiony ospałością motocykla. Okazało się, że motocykl bardzo chętnie zaczyna być żwawy, ale trzeba wejść w okolice 5000obrotów i wtedy zaczyna robić to, co inne duże silniki – przyspieszać i pędzić. Prędkości nie czuć, tak jak na CrossTourerze i Super Tenerze. Motocykl jest po prostu wysoki. Przy prędkości w okolicach 170-180km/h manetka daleko była od odkręcenia do końca i po nocy jakoś nie miałem ochoty sprawdzać, ile jeszcze mogę więcej. Ponieważ był naprawdę solidny wiatr, więc mogłem przekonać się, jak kierowca jest chroniony od wiatru – głowa podobnie, albo lepiej niż w V-Stromie. Mogłem podnieść pewnie jeszcze szybę, więc byłoby lepiej. Ale… to co było zaskoczeniem to ciepło jakie poczułem na kolanach. Wiatr omija kolana, co przy temperaturze poniżej 4 stopni C było bardzo odczuwalne. Do tego silnik jest bardzo blisko kolan i grzeje. Bardzo bardzo pozytywne wrażenie. Nie czułem niestabilności na podmuchy boczne wiatru, chociaż dwa razy mną bujnęło, ale wiało naprawdę solidnie. Przy jeździe na wprost miałem za to wrażenie, że motocykl wyraźnie wężykuje, z dużo większą amplitudą wychyleń niż mój mały V-Strom. Postanowiłem zjechać ślimakiem z ekspresówki i okazało się, że masa dała znać o sobie. Nie było takie proste namówić Versysa do położenia się w zakręcie. Motocykl jest i tak bardzo zwrotny, bo właściwie mógłbym pojechać i na kwadratowo, ale chciałem maszynę pochylić i było naprawdę ciężko. Bardzo możliwe, że to za sprawą mniejszych kół , z grubszymi kapciami z przodu. Ale fakt pozostaje faktem, trudniej było mi wejść w zakręty. Przy powrocie postanowiłem jeszcze sprawdzić hamulce i potwierdziły się moje wcześniejsze obserwacje – lepiej niż w V-Stromie, ale gorzej niż w Tenerze czy CrossTourerze. Wracałem z duszą na ramieniu, bo to był motocykl pożyczony od kolegi i bardzo chciałem, żeby wrócił cały. GPS wyprowadził mnie inaczej niż mój GPS, więc miałem okazję przeskoczyć po kilku progach zwalniających. Motocykl bez trudu omija tego typu przeszkody. Kiedy się pomyliłem i musiałem nogami wycofać motocykl na nierównej drodze było to zaskakująco łatwe, mimo że dotykałem ziemi palcami. Zsiadłem z motocykla i miałem wyraźny niedosyt. Za bardzo się trząsłem o maszynę, żeby nią pojechać, tak jak bym chciał. Miałem wobec niej największe oczekiwania, bo mi się najbardziej podoba i bardzo dobrze została odebrana przez mój Plecaczek. Jest w jakimś sensie faworytem ze względu na cenę, wygląd, możliwości, opinie innych. Chciałbym napisać jakieś podsumowanie i nie mogę. Nie wiem, co napisać o Versysie. Coraz bardziej mam wrażenie, że branie motocykla na godzinną jazdę, to zbyt mało, żeby cokolwiek o nim powiedzieć. Na Versysie jechało mi się najbardziej „dziwnie” spośród wszystkich maszyn. Mam więcej pytań niż odpowiedzi. Chciałem tę opinię napisać dużo wcześniej, ale kompletnie nie wiedziałem co i jak napisać.

Wsiadłem na swój motocykl i już na pierwszym zakręcie pochyliłem się o dużo więcej niż to było potrzebne. Kolejne zakręty były zabawą. Wypadłem na ekspresówkę, dopiłowałem szybko do 185km/h, to takie maksimum zdolności przerobowych V-Stroma. Wiatr mi nie przeszkadzał bardzo, bo znam V-Stroma i wszystko było tak bardzo naturalne. V-Strom jest żwawy zawsze, coś czego nie bardzo czuć w Versysie, który ożywia się dopiero przy wyższych obrotach. Kolejna rzecz V-strom patrzy na drogę dwoma oczami waląc słupami światła na drogę. Versys patrzy spod przymrużonego jednego oka. Versys jest ładny, naprawdę ładny i czegoś mi brakuje. Może byłem zbyt spięty jadąc nim, żeby uwolnić emocje. Może zbyt wiele oczekiwałem. A może jeszcze nie czas na zmianę motocykla, bo z V-Stromem mamy jeszcze wiele do przegadania.

Chciałem jeszcze w tym roku przejechać się dużym V-Stromem, ale nie wiem czy to będzie możliwe. A potem zapaść w sen zimowy i przemyśleć sobie wszystko dobrze. A może znajdzie się życzliwa dusza i mi podpowie coś, czego nie brałem pod uwagę?

PS. Leżącemu Bykiem serdeczne dziękuję za użyczenie motocykla. Zrobiłeś coś, na co ja do tej pory się nie byłem w stanie zdecydować, mimo że miałem podobną okazję. Tym bardziej cieszę się, że maszyna dojechała w całości. Jeszcze raz dziękuję. A dealerzy Kawasaki powinni się wstydzić.

IMG_0518 IMG_0519 IMG_0520 IMG_0521 IMG_0522 IMG_0523 IMG_0524 IMG_0525 IMG_0526Mariusz

Udostępnianie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.