5 lat temu zacząłem poszukiwać oczyszczacza powietrza, ponieważ żyję w miejscu otoczonym domkami jednorodzinnymi, które paliły, czym się dało (zresztą niektóre robią to dalej). Zimą mamy bardzo duże zanieczyszczenie pyłem zawieszonym PM 2.5. Mam alergię, która w tamtym czasie przechodziła w astmę. Zdecydowałem się na rozwiązanie firmy LIFAair, która podobno jest firmą z Finlandii (dlaczego podobno, napiszę dalej) . Wybrałem oczyszczacz LA502C, który usuwa pyły zawieszone PM 2.5, PM10, wirusy, związki organiczne („benzen, formaldehyd, ksylen, benzo(a)piren oraz nieprzyjemne zapachy. Za sprawą zeolitu (sito molekularne) oczyszczacz wychwytuje również groźne tlenki NOx, SOx, a nawet zjonizowane cząstki promieniotwórcze przenikające m.in. z materiałów budowlanych. „-info ze strony dystrybutora)). Oczyszczacz jest wyposażony w dwa duże filtry HEPA (które miały starczyć do 10 lat, teraz na stronach sklepów mowa o 3-5lat), dwa duże filtry węglowe z 3,5kg węgla aktywnego jeden. Do tego mamy komputer zewnętrzny, który steruje oczyszczaczem badając stężenie pyłów PM 2.5, w powietrzu i ustawiając wszystko – prędkość obrotów, czas. Dodatkowo komputer bada czy w powietrzu nie ma związków organicznych i też uruchamia natychmiast oczyszczacz. Mamy również informację o stężeniu ditlenku węgla w powietrzu, dzięki czemu wiemy, kiedy należy przewietrzyć pomieszczenia. Dodatkowo jest czujnik temperatury i wilgotności powietrza. Całość w pełni automatyczna. Pokazuje też % zużycia filtrów. Jeśli mamy żyłkę kontrolera możemy sami kontrolować urządzenie za pomocą aplikacji (tylko zastanówcie się nim ją zainstalujecie). Oczyszczacz kosztował 5 lat temu w okolicach 3400PLN (ale można było w promocji kupić poniżej 3000PLN), komputer to koszt około 900PLN. Teraz urządzenie wraz z komputerem podobnej klasy to koszt w okolicach 3900PLN (czyli cena podobna jak 5 lat temu). Warto zwrócić uwagę, że komplet filtrów do urządzenia kosztuje około 1400PLN.
Co w tym urządzeniu faktycznie działa? Czujniki pyłów zawieszonych działają prawie bezbłędnie, o ile nie prasujecie przy urządzeniu żelazkiem z parą wodną. Czujnik natychmiast rozpozna taką sytuację jako ogromne zanieczyszczenie pyłami i oczyszczacz zacznie pracować na pełnych obrotach, dopóki para wodna nie zostanie usunięta. Podobnie, jeśli coś smażycie dwa pomieszczenia dalej. Czujnik związków organicznych jest tak potwornie czuły, że uruchamia się przy byle uwolnionym zapachu i jeśli nawet ktoś puści w pomieszczeniu bąka, oczyszczacz natychmiast się uruchamia. Na moje oko nie tyle walczymy z benzo-alfa-pirenem, ile z każdym zapachem. Ale trzeba przyznać, że czujniki to nie jest ściema i kiedy powietrze się oczyści, to urządzenie jest odłączone. Jeśli na zewnątrz pomieszczenia jest smog – natychmiast zostanie wyczute każde otwarte okno. Działa to rewelacyjnie. Podobnie, jeśli korzystacie z aplikacji to jesteście w stanie od razu powiedzieć, czy w pomieszczeniu przebywa człowiek czy nie. Widać to po zawartości dwutlenku węgla (oczywiście o ile ktoś nie otworzy okna, ale to też będzie widać po innych parametrach). Od tej strony, mimo ceny – jestem oczyszczaczem zachwycony. Działa, tak jak ma działać, dodatkowo zbiera sporo kurzu z pomieszczenia. Jest bardzo ładnie zaprojektowany, stosunkowo cichy i jak się go ustawi raz, to potem można już zapomnieć. Po prostu jest i robi swoje.
Ale w tym wszystkim są rzeczy niepokojące.
1. LIFAair jest firmą fińską, ale powiązaną z Chinami. Badania skuteczności urządzenia zostały wykonane w Chinach (w Goung Zhou Institute of Microbiology). Dlaczego się czepiam obecności Chin w tym układzie? A spróbujcie dokładnie przyjrzeć się, czego żąda aplikacja mobilna, jakich dostępów i do czego i w jakim celu. Zadałem pytanie firmie LIFAair bezpośrednio – po co aplikacji zawiadującej oczyszczaczem potrzebny jest dostęp do wszystkich zdjęć na telefonie komórkowym. Odpowiedź przyszła z Chin!!! Oczywiście była wymijająca i dostałem informację, że dostęp jest potrzebny, żebym mógł zainstalować aplikację. No ale po co dostęp do zdjęć? Miły Chińczyk z obsługi klienta zapadł się pod ziemię. Dystrybutor w Polsce również nie zna odpowiedzi na to pytanie. Aplikacja daje Wam możliwość spięcia komputera zewnętrznego oczyszczacza z Waszą siecią WIFI, a wtedy możecie sobie patrzeć będąc poza mieszkaniem, jakie macie powietrze w mieszkaniu, albo wymusić np. to, żeby oczyszczacz zaczął działać przed Waszym przyjściem. Dodatkowo komputer synchronizuje godzinę z sieci WIFI. Z aplikacji zrezygnowałem, bo nie rozumiem, po co Chinom dostęp do moich zdjęć.
2. Mój komputer LAM05 wyświetla informacje w pikselach, z których nie wszystkie świecą jednakowo, a z czasem przestają., Więc jeśli macie bardzo drobny tekst, to możecie go potem nie być w stanie przeczytać. O ile wiem, nowe czujniki mają poprawione wyświetlacze). Ale to nie wszystko, bo stacje mają jeszcze akumulatory. Potrzebne to jest np. do tego, żeby skalibrować czujnik CO2 wychodząc na dwór, albo trzymacie stację w innym miejscu niż oczyszczacz i Wam się urządzenia rozparują. Akumulator podziała Wam około 4 lat, a potem umrze. Wymiana jest nieopłacalna, wobec czego możecie ewentualnie chodzić z długim przedłużaczem, żeby pewne rzeczy na komputerze wykonać.
3. Szacowane zużycie filtrów jest przekłamane, bo komputer często rozpoznaje zagrożenia, których nie ma, czyli np. astronomiczne stężenie pyłów PM 2.5, kiedy w rzeczywistości jest to nieszkodliwa para wodna. A oczyszczacz zapisuje Wam na koncie pochłonięcie gigantycznej ilości pyłów. Z filtrem węglowym jest jeszcze lepiej. Oczyszczacz usuwa mi wciąż wszelkie zapachy (i to też jest wyczuwane przez komputer) mimo, że filtr węglowy od dwóch lat jest teoretycznie w 100% zużyty. Wg wskazań powinienem wymienić filtry węglowe po trzech latach, a pyłów po ponad 5 (co wobec deklarowanych 10 lat jest mniejsze? Dużo mniejsze?). Oczywiście są dwa nastawy standardów powietrza – jedne chińskie, nawet nie sprawdzałem, co one dopuszczają i drugie amerykańskie, które są dużo ostrzejsze niż nasze polskie normy. Ustawiłem te drugie.
4. Czas oczekiwania na filtry. Ponieważ mam taki oczyszczacz i w domu i w pracy, więc widzę jak się zachowują w różnych miejscach. Filtry węglowe zamówiłem do pracy już i czekałem na nie kilka miesięcy. Ale nie znajdziecie takiej informacji kupując filtry. Moje pytanie więc…… one idą z Finlandii, czy z Chin? Pytanie retoryczne. Zamówiłem około miesiąca temu filtry do swojego oczyszczacza. I mam informację, że „otrzymaliśmy właśnie informację od producenta LIFAair o wydłużonej dostawie i brakach magazynowych. Z tego powodu wysyłka zamówień na nawilżacze LIFAair LAH302,oczyszczacze LIFAair LA510 oraz filtry węglowe LA32AC może się opóźnić do 1-2 miesięcy. Zamówienia na pozostałe produkty marki LIFAair zostaną zrealizowane do ok. 2 tygodni.” Więc ogólnie to jest stara bida z tymi filtrami. Dystrybutorzy sprzedają sprzęt, którego nie mają na stanie – coraz częstsza sytuacja w sprzedaży przez internet.
Czy poleciłbym ten oczyszczacz? Poleciłbym, gdyby nie te wady, o których napisałem. Oczyszczaczem byłbym zafascynowany, gdyby nie to, że nie mogę wymienić akumulatora w komputerze, że Chiny żądają dostępu do zdjęć w telefonie, a na same filtry czeka się po kilka miesięcy. Jeżeli pewnego dnia ta maszyna padnie, zacznę od poszukania czegoś, co będzie działało tak samo, ale będzie dla mnie klarowne, co z czego wynika.